W końcu uznałam, że relacje
z konwentów miłośników fantastyki zasługują na osobną galerię.
Poza tym - ci, którzy oglądają pozostałe galerie, za dużo wydziwiali.
Jakoś nie wszyscy rozumieją po co właściwie jeżdżę przez pół albo
i całą Polskę (o zagranicy nie wspominając), żeby przez kilka
dni gadać o rzeczach nieistniejących i pić z ludźmi noszącymi
dziwne imiona i widywanymi tak rzadko, że w innych okolicznościach
trudno ich poznać na ulicy...