Podróże małe i duże...




 
25 lutego 2020 - brama, jezioro i nic więcej
 





Położenie Tiberias jest pechowe, i to podwójnie. Po pierwsze - na dużej linii uskoku geologicznego. Dolina Jordanu, w której płynie rzeka i leży jezioro, to rów tektoniczny, dolina ryftowa, stanowiąca granicę między płytą afrykańską a arabską, tzw. Ryft Syryjsko-Afrykański. Całą historię Tyberiady znaczą potężne trzęsienia ziemi, z których największe, praktycznie całkowicie niszczące miasto, miały miejsce w 749, 1202 i 1837 (gorące źródła także powstały za przyczyną ryftu, są więc niejaką rekompensatą natury). Będąc jednym z najniżej położonych miast świata, Tiberias cierpi też z powodu gwałtownych burz i tzw. powodzi błyskawicznych, charakterystycznych dla nisko położonych terenów otoczonych przez wzgórza. Potwierdza to fakt, że wszystkie zabytki odkryte u podnóża Mount Berenice były grubo pokryte osadami aluwialnymi, czyli wszystkim, co naniosła woda spływająca gwałtownie ze wzgórza po silnych opadach. Ostatnia taka powódź miała miejsce w 1934, kiedy podwyższony przez wody deszczowe poziom wody w jeziorze połączony ze wschodnim wiatrem praktycznie zatopił miasto.

Tyberiada, która właśnie teraz świętuje swoje dwutysiąclecie, ma opinię miasta, które nie potrafi docenić i odrestaurować, a nawet zabezpieczyć swoich wspaniałych zabytków. Jest to znamienne, biorąc pod uwagę fakt, że Izrael jako taki ma do zabytków architektury stosunek pozbawiony pietyzmu. Jeszcze w pierwszych latach XXI wieku bezcenny archeologicznie obszar na południe od centrum Tiberias był wysypiskiem śmieci i lokalizacją oczyszczalni ścieków, a same zabytki nadal pozostawały pokryte osadami aluwialnymi. Do dziś brak oficjalnego, bezpiecznego dojścia dla turystów do ruin rzymskiego teatru i bizantyńskiego kościoła na Mount Berenice (podobno był nawet śmiertelny wypadek), łaźnia stoi w szczerym polu przykryta siermiężnym daszkiem i obrośnięta chwastami, a z pozostałości rzymskiej budowli bazylikowej ukradziono mozaiki. Nawet resztki murów i budowli położone na terenie dzisiejszego centrum nie są w ogóle zabezpieczone. Natrafiłam na bardzo gorzki w wymowie artykuł internetowy z roku 2017 (strona haaretz.com), o smutnym tytule "Świętując 2000-lecie. Historia Tyberiady pogrzebana pod śmieciami". Poza tym w ostatnich dekadach bardzo często lokalizacja nowych odkryć zbiega się z miejscem budowy kolejnych luksusowych hoteli, parkingów, a nawet toalet publicznych, jakby nie było już innej motywacji dla archeologów, niż prowadzone na szybko i w ograniczonym zakresie wykopaliska ratownicze. Co gorsza regularnie zdarzają się przypadki niszczenia większych starożytnych ruin, aby wybudować lub powiększyć hotel (przykład: Galei Kinneret i budowla bizantyńska).

Po drugiej wojnie libańskiej w 2006, kiedy na miasto wielokrotnie spadły rakiety Hezbollahu, do kasy miejskiej wpłynęły od państwa spore środki w ramach Programu Wzmocnienia Północy. Burmistrz postanowił za te pieniądze stworzyć Park Archeologiczny Berko, otwarty w 2008. Miejsce jest kontrowersyjne, pomimo nazwy park oferuje głównie atrakcje niearcheologiczne, jak plac zabaw dla dzieci, tor przeszkód dla młodzieży czy scenę pod gołym niebem, część z nich podobno zasłania wykopaliska. Zastanawia, jak bardzo zmieniła się przez kilka lat koncepcja parku. W internecie (strona iaa-conservation.org.il) można nadal znaleźć opis projektu "The Roman-Byzantine City of Tiberias" z roku 2003-2004, a więc jeszcze przed 2. wojną libańską. Plany zakładały stworzenie rozległego zamkniętego obszaru zwiedzania, zawierającego większość odkryć archeologicznych z tego terenu i całość zapowiadała się niezwykle atrakcyjnie, w stylu rzymskiego muzeum Ostia Antica. Niestety kiedy znalazły się pieniądze, przeważyła zupełnie inna koncepcja. Berko Park stoi co prawda ogrodzony płotem, ale na jego teren "załapał się" tylko zespół bramy. Cała reszta to nadal ogólnodostępny i zaniedbany teren, rozjeżdżany przez prywatne samochody i rozdeptywany przez turystów oraz zaśmiecany przez miejscowych imprezowiczów.
Wyprawa do Tiberias zaczęła się nerwowo - nasze perypetie z szukaniem stanowiska autobusowego na telavivskim "nowym dworcu" opisałam w części poświęconej Tel Avivowi. Do Tyberiady kursuje autobus 836, odjeżdżający co 1-1,5 godziny. Jazda trwa około 2,5 godziny. Ostatni kurs powrotny - o 18-tej. Na miejscu, czyli na tyberiadzkim centralnym dworcu autobusowym przy ulicy Ha-Yarden (051) znaleźliśmy się około południa i miałam w planie porządne kilkugodzinne zwiedzanie Berko Parku, tradycyjne zamoczenie kończyny w jeziorze Tyberiadzkim i oczywiście jakiś posiłek - uznałam, że na nic więcej czasu nie starczy. Niestety czasu zostało w nadmiarze, pokręciliśmy się więc po centrum i wróciliśmy do Tel Avivu dwie godziny wcześniej, klasycznie "przegapiając" parę atrakcyjnych historycznie miejscówek. Ta sytuacja dała mi dużą nauczkę jeśli chodzi o planowanie zwiedzania - od teraz zawsze będę mieć na podorędziu listę zapasową na wypadek awarii głównych atrakcji.

Autobusy dojeżdżają do Tyberiady "od góry" - krajową drogą ekspresową 77 (001-036), przecinającą równoleżnikowo północ Izraela i po pokonaniu dużej różnicy wysokości kończącą się w dolnym mieście. Już na terenie miasta skręciliśmy z drogi 77 w prawo w ul. Yehuda Halevi (037-048) i z niej w lewo w Ha-Yarden (049). Udało się zobaczyć z daleka grobowiec Majmonidesa (050). Galerię otwierają zdjęcia z drogi w obie strony, które zgrupowałam w kolejności dojazdu od granicy administracyjnej miasta do dworca.

Współczesna Tyberiada leży na trzech poziomach. Najwyższy to szczyty okolicznych wzgórz położone na wysokości 250 m. npm. Kiedyś wzgórza górowały nad miastem, teraz mieszczą najnowsze dzielnice (003, 041). Starsze dzielnice mieszkaniowe leżą na zboczach, na wysokości około 100 m. npm. Leżąca poniżej poziomu morza najstarsza część nadbrzeżna pełni obecnie rolę handlową i turystyczną. Przejeżdżając autobusem przez wszystkie poziomy odniosłam wrażenie, że tyberiadzcy architekci do dziś nie mogą się uwolnić od wpływu stylistyki osmańskiej. Samo jezioro znajduje się na wysokości 210 m. pod poziomem morza. Dzisiejsza Tyberiada ma powierzchnię prawie 11 tysięcy km2 i około 45 tysięcy mieszkańców (dane na 2019).

Park Archeologiczny Berko jest położony na południe od dzisiejszego centrum Tiberias, trzeba do niego dojechać autobusami miejskimi (4 przystanki, do Ganim Beach), z tego samego dworca, po czym przejść jeszcze około 500 m. na południe, bulwarem Eliezera Kaplana, ciągnącym się wzdłuż brzegu jeziora. Podczas tego spaceru zauważyliśmy fragmenty starych kamiennych konstrukcji, tuż przy brzegu (059) i na środku chodnika (054) - niczym nie zabezpieczone i anonimowe lub opisane wyłącznie po hebrajsku. Przyznaję ze wstydem, że przygotowując się do wyjazdu korzystałam z oficjalnych stron związanych z Berko Parkiem i dałam się wprowadzić w błąd, sądząc, że wszystkie wymienione atrakcje archeologiczne znajdują się na jego terenie. W drodze do Berko Parku zwracałam większą uwagę na jezioro, niż na zapuszczony teren po przeciwnej, zachodniej stronie ulicy. Teren kryjący, jak się zbyt późno okazało, starożytne ruiny, które szybko mogą zniknąć, jeśli nadal będą tak źle traktowane. Bałaganu w Berko Parku doświadczyliśmy osobiście, kiedy, pomimo pojawienia się pod jego bramą w godzinach otwarcia podanych w internecie, zastaliśmy miejsce wyludnione i zamknięte na trzy spusty, bez żadnego wyjaśnienia (teraz domyślam się, że był zamknięty, bo w lutym trudno o chętnych na tor przeszkód czy koncert pod chmurką). Cudem prawdziwym spotkaliśmy przewodnika oprowadzającego prywatnie amerykańską parę, która zgodziła się, żebyśmy razem z nimi obejrzeli rzymską bramę.
Południowa, pierwotnie wolnostojąca brama została zbudowana na wysokim fundamencie na północnym brzegu strumienia. Była obramowana dwiema okrągłymi wieżami opartymi na kwadratowej podstawie (075). Plac przy bramie (091) był początkowym punktem Cardo Maximus, głównej ulicy wyłożonej bazaltowymi blokami umożliwiającymi poruszanie się pojazdów (103). Całkowita szerokość ulicy wynosiła 12 metrów (o 10 mniej niż jerozolimska), wzdłuż niej biegła kolumnada ze sklepami i "chodnikiem" dla pieszych. Brama i cardo są najstarsze, powstały podczas budowy miasta przez Antypasa. Na południe od bramy (czyli przed nią) przerzucono nad strumieniem oparty na kamiennym sklepieniu beczkowym most o wymiarach 16 m. długości i 5 m. wysokości. Plac przy bramie składał się z części wewnętrznej (094, 102) i zewnętrznej wspierającej się na sklepieniach ponad kanałem. Zachowały się obramowujące wejście kolumny z dekoracyjnymi bazami (078, 100-101).
 
Umocnione koryto strumienia zapewniało bezpieczną drogę odpływu wody poopadowej ze wzgórza pod powierzchnią ulicy. Most był punktem wyjściowym drogi prowadzącej do gorących źródeł w Hammat. Mapa Peutingera (we wcześniejszej części) pokazuje, że w IV wieku brama południowa była także początkiem dwóch ważnych dróg "międzymiastowych", biegnących na południe i południowy wschód.
Pozostałości murów obronnych są późniejsze - zostały zbudowane za cesarza Justyniana I około roku 530 (mury opisane przez Józefa Flawiusza nie zachowały się). Tym razem brama i wieże zostały włączone w ciąg murów (089, 091). Na zachód od bramy mur wspinał się na wschodni szczyt Mount Berenice (071). Most wraz z podtrzymującym go sklepieniem i resztą otaczających konstrukcji został zniszczony podczas trzęsienia ziemi w 749, pozostały po nim fragmenty łuków sklepienia (082-083). W VIII wieku, podczas rządów Abbasydów, na pozostałościach rzymskiego mostu zbudowano mniejszy most o długości 6,5 metra (081) nad węższym kanałem. Z powodu nagromadzenia odpadów w kanale poziom nowego mostu znajdował się o metr wyżej, niż poziom bramy. W okresie muzułmańskim miasto zaczęło rozrastać się na południe i domy mieszkalne były budowane także poza obszarem pierwotnego miasta, m.in. wzdłuż strumienia i linii murów (095-097). Most był w użyciu do końca rządów Fatymidów. Od czasu przeniesienia miasta na północ teren rzymski pozostał opuszczoną i niszczejącą ruiną, stopniowo pokrywającą się osadami aluwialnymi.
Po pożegnaniu się ze współtowarzyszami zwiedzania bramy wróciliśmy do bulwaru Kaplana i, zachęceni ścieżką prowadzącą na sam brzeg jeziora, zeszliśmy w dół na wąską dziką kamienistą plażę (108). Musiałam przecież dokonać rytualnego zamoczenia... czegokolwiek. Na kąpiel nie liczyłam, pomimo sławy Tiberias jako jednego z najcieplejszych miast Izraela temperatura różniła się tylko o tyle na plus, że na chwilę zdjęłam bluzę. Wygląda też na to, że kąpiel jest dozwolona tylko na strzeżonych plażach, nieczynnych poza sezonem (np. Ganim Beach 053). Pozostało więc symbolicznie zamoczyć dłoń, co też uczyniłam. Obok na brzegu stało kilka niskich ułomków starych kolumn, opisanych wyłącznie po hebrajsku (109-114). Ku naszemu zdziwieniu po chwili zjawiła się znajoma para z przewodnikiem i padło zdumione pytanie "skąd wiedzieliśmy". No cóż, nie wiedzieliśmy :) Okazało się, że to słynna miejscówka biblijna - studnia Miriam. Według Talmudu Żydzi wędrujący 40 lat przez pustynię otrzymali trzy dary, najbardziej znanym z których jest manna. Ale za wodę "odpowiadała" kobieta - starsza siostra Mojżesza Miriam, która otrzymała gadżet zwany "studnią". Był to kamień o kształcie sita, który toczył się z wędrowcami przez pustynię, a tam gdzie się zatrzymali, zakopywał się w glebie i na żądanie tryskał wodą. Są też opinie, że to nie sam kamień towarzyszył Żydom, lecz strumień, który z niego wypływał.
 
Oczywiście badacze pism poszukiwali dokładnego "miejsca spoczynku" kamienia-studni i według XVI-wiecznego mędrca-kabalisty rabina Yitzchaka Luria tą lokalizacją jest brzeg jeziora Kinneret, w połowie drogi między ówczesnym miastem a gorącymi źródłami, przy starej nadbrzeżnej synagodze, z której pozostały sterczące z wody kolumny. W roku 2007, bazując na tych "danych", współczesny archeolog Yossi Stepansky odnalazł studnię! Tzn. odnalazł stojące przy samej linii wody ułomki kolumn, które - za przyczyną wyższego poziomu wody - w XVI wieku znajdowały się w jeziorze. Stepansky odgrzebał w jerozolimskich archiwach zdjęcie tego miejsca sprzed około stu lat (po lewej) i faktycznie widać na nim więcej kolumn i resztki budowli. Ale oczywiście nie magiczny kamień-studnię.
O ile teren na południe od obecnego miasta jest archeologicznym przekładańcem rzymsko-bizantyńsko-wczesnomuzułmańskim, obszar tzw. starego miasta to "torcik" głównie krucjatowo-ajjubidzko-osmański z lekkim podkładem z wcześniejszych okresów w części południowej. Mapka poniżej pokazuje miejscówki i znaleziska z terenu zawartego pomiędzy murami bizantyńskimi na północy (ul. Ha-Yarkon) i murami krucjatowo-osmańskimi na południu (po lewej biegnie na północ ul. Ha-Galil).
Nasz pobyt we współczesnej Tiberias trwał niecałe dwie godziny i był - jak już wspomniałam - moją kompletną klęską na polu riserczu. Niestety miasto nie pomogło - próżno szukać tablic informacyjnych czy drogowskazów kierujących turystów do najważniejszych zachowanych atrakcji archeologicznych.
Autobus powrotny z Berko Parku wysadził nas na rogu Ha-Galil i Ha-Yarden. Poszliśmy Ha-Galil na południe (118) w poszukiwaniu miejscówki obiadowej. Przysiedliśmy w koszernej restauracji sieciowej Humus Eliyahu na rogu z Ha-Yarkon (121 po prawej). Na mapce poniżej restauracja byłaby akurat na skrzyżowaniu Ha-Yarkon i murów osmańskich. Wybór hummusów był duży, w tym mashawsha (119) - północnogalilejska odmiana hummusu z ciecierzycy zmieszanej z tahini, przyprawionej czosnkiem i cytryną. Po obiedzie popitym pysznym izraelskim lagerem Goldstar skręciliśmy w Ha-Yarkon (122, 125, 137) i, przecinając Ha-Banim (126), poszliśmy w stronę brzegu jeziora.
 
Współczesne tyberiadzkie hotele mogą służyć za smutne drogowskazy historyczne - wykopaliska ratownicze prowadzone podczas ich budowy lub przebudowy regularnie odsłaniają wartościowe znaleziska. Hotel Leonardo Club (127), dawna nazwa Jordan River, przy Ha-Banim/Ha-Yarkon to linia bizantyńskich murów miejskich (czerwona linia) i pogrzebana pod placem zabaw domniemana katedra krzyżowców. Na północ od niego na rogu Ha-Yarkon i promenady Yigal Alon znajduje się hotel Caesar (141, czerwona kropka), gdzie znaleziono IX-wieczną kamienną nawierzchnię ulicy, stanowiącą dowód na to, że za Abbasydów miasto rozrosło się na północ poza bizantyńskie mury. Pod hotelem Leonardo Plaza odnaleziono pozostałości dużej budowli krzyżowców z dziedzińcem i trzema pomieszczeniami.
Po dojściu do promenady Yigal Alon skręciliśmy nią w lewo (145) przy hotelu Caesar, pozostawiając po prawej kamienną marinę (139). Okolice nabrzeża przedstawiały sobą smutny obraz - typowy widok nadmorskiego kurortu po sezonie: bezczynne łódki, zamknięte kioski handlowe, zwinięte parasole... Czynne były tylko duże restauracje z ogródkami, wśród nich Galei Gil z drzewem wyrastającym ze ściany (146) i zakazem karmienia kotów. Wzrok przyciąga jezioro z widokiem na imponujące wzgórza Golan (153-158) na przeciwległym brzegu i zacumowanymi tu i tam stateczkami turystycznymi - przejażdżka po jeziorze to jedna z największych atrakcji dla turystów. Foto 152 to tzw. łódź Jezusa, jedna z drewnianych łodzi zbudowanych na wzór starożytnej łodzi z I wieku odkrytej w mule jeziora w 1986. Po przejściu około stumetrowego odcinka promenady na północ wzdłuż brzegu skręciliśmy nią na zachód (161-162, 173), mijając końcówkę nadbrzeżnej części z żaglowcopodobną instalacją (160). Mały hotel Shirat Hayam (159) jest usytuowany w historycznym kamiennym budynku. Zbudowany w 1850 i powiększony w 1925, był jednym z pierwszych hoteli Tyberiady i pierwotnie nosił nazwę Haifa. Wsławił się wizytami znanych osobistości, m.in. egipskiej śpiewaczki Umm Kulthum w 1946 oraz izraelskich malarzy Shimshona Holzmana i Nachuma Guttmana. Obok znajduje się nieruchomość należąca do Kościoła Szkocji - w jej skład wchodzi zbudowany w 1930 kościół św. Andrzeja (164) i hotel Scots Hotel w budynku XIX-wiecznego szpitala misyjnego. Po przeciwnej stronie promenady znajduje się zbudowany w 1903 dom pielgrzyma Casa Nova (168), przylegający od północy do mocno ukrytego kościoła św. Piotra. Wzdłuż zachodniego odcinka Yigal Alon jest położone Sculpture Garden Museum - galeria rzeźby nowoczesnej pod gołym niebem, a dalej - rondo Skotit Square (176) oraz ulice Ha-Banim i Ha-Yarden. Przy Ha-Banim stoi pozostałość XVIII-wiecznej wieży stanowiącej część ówczesnych murów obronnych miasta (178-179), wyjątkowo opisana po angielsku. Przy skrzyżowaniu Ha-Yarden i Ha-Galil (180) znajduje się pomnik "Wyzwolenia Tiberias" w formie działa górskiego na postumencie (181-183), upamiętniający kilkudniowe walki prowadzone między miejscowymi Żydami a Arabami w kwietniu 1948. Drugą, pokojową ozdobą skrzyżowania jest kamienny owoc granatu (184-185). Niestety nie zdołałam znaleźć bliższych szczegółów o obu instalacjach. Stamtąd skierowaliśmy się po Ha-Yarden w stronę dworca autobusowego (186-189), a ostatnie zdjęcie przed odjazdem to ul. Ha-Rav Khayim Samaga (190) z widocznym po prawej stronie kolejnym XIX-wiecznym kamiennym budynkiem z bazaltową elewacją.


                 
       
 
         
 
     
 
 
       
 
   
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 



Copyright Gata 2020