Położenie Tiberias jest pechowe,
i to podwójnie. Po pierwsze - na dużej linii uskoku
geologicznego. Dolina Jordanu, w której płynie rzeka
i leży jezioro, to rów tektoniczny, dolina ryftowa,
stanowiąca granicę między płytą afrykańską a arabską,
tzw. Ryft Syryjsko-Afrykański. Całą historię Tyberiady
znaczą potężne trzęsienia ziemi, z których największe,
praktycznie całkowicie niszczące miasto, miały miejsce
w 749, 1202 i 1837 (gorące źródła także powstały za
przyczyną ryftu, są więc niejaką rekompensatą natury).
Będąc jednym z najniżej położonych miast świata, Tiberias
cierpi też z powodu gwałtownych burz i tzw. powodzi
błyskawicznych, charakterystycznych dla nisko położonych
terenów otoczonych przez wzgórza. Potwierdza to fakt,
że wszystkie zabytki odkryte u podnóża Mount Berenice
były grubo pokryte osadami aluwialnymi, czyli wszystkim,
co naniosła woda spływająca gwałtownie ze wzgórza po
silnych opadach. Ostatnia taka powódź miała miejsce
w 1934, kiedy podwyższony przez wody deszczowe poziom
wody w jeziorze połączony ze wschodnim wiatrem praktycznie
zatopił miasto.
Tyberiada, która właśnie teraz świętuje swoje dwutysiąclecie,
ma opinię miasta, które nie potrafi docenić i odrestaurować,
a nawet zabezpieczyć swoich wspaniałych zabytków. Jest
to znamienne, biorąc pod uwagę fakt, że Izrael jako
taki ma do zabytków architektury stosunek pozbawiony
pietyzmu. Jeszcze w pierwszych latach XXI wieku bezcenny
archeologicznie obszar na południe od centrum Tiberias
był wysypiskiem śmieci i lokalizacją oczyszczalni ścieków,
a same zabytki nadal pozostawały pokryte osadami aluwialnymi.
Do dziś brak oficjalnego, bezpiecznego dojścia dla turystów
do ruin rzymskiego teatru i bizantyńskiego kościoła
na Mount Berenice (podobno był nawet śmiertelny wypadek),
łaźnia stoi w szczerym polu przykryta siermiężnym daszkiem
i obrośnięta chwastami, a z pozostałości rzymskiej budowli
bazylikowej ukradziono mozaiki. Nawet resztki murów
i budowli położone na terenie dzisiejszego centrum nie
są w ogóle zabezpieczone. Natrafiłam na bardzo gorzki
w wymowie artykuł internetowy z roku 2017 (strona haaretz.com),
o smutnym tytule "Świętując 2000-lecie. Historia
Tyberiady pogrzebana pod śmieciami". Poza tym w
ostatnich dekadach bardzo często lokalizacja nowych
odkryć zbiega się z miejscem budowy kolejnych luksusowych
hoteli, parkingów, a nawet toalet publicznych, jakby
nie było już innej motywacji dla archeologów, niż prowadzone
na szybko i w ograniczonym zakresie wykopaliska ratownicze.
Co gorsza regularnie zdarzają się przypadki niszczenia
większych starożytnych ruin, aby wybudować lub powiększyć
hotel (przykład: Galei Kinneret i budowla bizantyńska).
Po drugiej wojnie libańskiej w 2006, kiedy na miasto
wielokrotnie spadły rakiety Hezbollahu, do kasy miejskiej
wpłynęły od państwa spore środki w ramach Programu Wzmocnienia
Północy. Burmistrz postanowił za te pieniądze stworzyć
Park Archeologiczny Berko, otwarty w 2008. Miejsce jest
kontrowersyjne, pomimo nazwy park oferuje głównie atrakcje
niearcheologiczne, jak plac zabaw dla dzieci, tor przeszkód
dla młodzieży czy scenę pod gołym niebem, część z nich
podobno zasłania wykopaliska. Zastanawia, jak bardzo
zmieniła się przez kilka lat koncepcja parku. W internecie
(strona iaa-conservation.org.il) można nadal znaleźć
opis projektu "The Roman-Byzantine City of Tiberias"
z roku 2003-2004, a więc jeszcze przed 2. wojną libańską.
Plany zakładały stworzenie rozległego zamkniętego obszaru
zwiedzania, zawierającego większość odkryć archeologicznych
z tego terenu i całość zapowiadała się niezwykle atrakcyjnie,
w stylu rzymskiego muzeum Ostia Antica. Niestety kiedy
znalazły się pieniądze, przeważyła zupełnie inna koncepcja.
Berko Park stoi co prawda ogrodzony płotem, ale na jego
teren "załapał się" tylko zespół bramy. Cała
reszta to nadal ogólnodostępny i zaniedbany teren, rozjeżdżany
przez prywatne samochody i rozdeptywany przez turystów
oraz zaśmiecany przez miejscowych imprezowiczów.
Wyprawa do Tiberias zaczęła się nerwowo - nasze perypetie
z szukaniem stanowiska autobusowego na telavivskim "nowym
dworcu" opisałam w części poświęconej Tel Avivowi.
Do Tyberiady kursuje autobus 836, odjeżdżający co 1-1,5
godziny. Jazda trwa około 2,5 godziny. Ostatni kurs
powrotny - o 18-tej. Na miejscu, czyli na tyberiadzkim
centralnym dworcu autobusowym przy ulicy Ha-Yarden (051)
znaleźliśmy się około południa i miałam w planie porządne
kilkugodzinne zwiedzanie Berko Parku, tradycyjne zamoczenie
kończyny w jeziorze Tyberiadzkim i oczywiście jakiś
posiłek - uznałam, że na nic więcej czasu nie starczy.
Niestety czasu zostało w nadmiarze, pokręciliśmy się
więc po centrum i wróciliśmy do Tel Avivu dwie godziny
wcześniej, klasycznie "przegapiając" parę
atrakcyjnych historycznie miejscówek. Ta sytuacja dała
mi dużą nauczkę jeśli chodzi o planowanie zwiedzania
- od teraz zawsze będę mieć na podorędziu listę zapasową
na wypadek awarii głównych atrakcji.
Autobusy dojeżdżają do Tyberiady "od góry"
- krajową drogą ekspresową 77 (001-036), przecinającą
równoleżnikowo północ Izraela i po pokonaniu dużej różnicy
wysokości kończącą się w dolnym mieście. Już na terenie
miasta skręciliśmy z drogi 77 w prawo w ul. Yehuda Halevi
(037-048) i z niej w lewo w Ha-Yarden (049). Udało się
zobaczyć z daleka grobowiec Majmonidesa (050). Galerię
otwierają zdjęcia z drogi w obie strony, które zgrupowałam
w kolejności dojazdu od granicy administracyjnej miasta
do dworca.
Współczesna Tyberiada leży na trzech poziomach. Najwyższy
to szczyty okolicznych wzgórz położone na wysokości
250 m. npm. Kiedyś wzgórza górowały nad miastem, teraz
mieszczą najnowsze dzielnice (003, 041). Starsze dzielnice
mieszkaniowe leżą na zboczach, na wysokości około 100
m. npm. Leżąca poniżej poziomu morza najstarsza część
nadbrzeżna pełni obecnie rolę handlową i turystyczną.
Przejeżdżając autobusem przez wszystkie poziomy odniosłam
wrażenie, że tyberiadzcy architekci do dziś nie mogą
się uwolnić od wpływu stylistyki osmańskiej. Samo jezioro
znajduje się na wysokości 210 m. pod poziomem morza.
Dzisiejsza Tyberiada ma powierzchnię prawie 11 tysięcy
km2 i około 45 tysięcy mieszkańców (dane na 2019).
Park Archeologiczny Berko jest położony na południe
od dzisiejszego centrum Tiberias, trzeba do niego dojechać
autobusami miejskimi (4 przystanki, do Ganim Beach),
z tego samego dworca, po czym przejść jeszcze około
500 m. na południe, bulwarem Eliezera Kaplana, ciągnącym
się wzdłuż brzegu jeziora. Podczas tego spaceru zauważyliśmy
fragmenty starych kamiennych konstrukcji, tuż przy brzegu
(059) i na środku chodnika (054) - niczym nie zabezpieczone
i anonimowe lub opisane wyłącznie po hebrajsku. Przyznaję
ze wstydem, że przygotowując się do wyjazdu korzystałam
z oficjalnych stron związanych z Berko Parkiem i dałam
się wprowadzić w błąd, sądząc, że wszystkie wymienione
atrakcje archeologiczne znajdują się na jego terenie.
W drodze do Berko Parku zwracałam większą uwagę na jezioro,
niż na zapuszczony teren po przeciwnej, zachodniej stronie
ulicy. Teren kryjący, jak się zbyt późno okazało, starożytne
ruiny, które szybko mogą zniknąć, jeśli nadal będą tak
źle traktowane. Bałaganu w Berko Parku doświadczyliśmy
osobiście, kiedy, pomimo pojawienia się pod jego bramą
w godzinach otwarcia podanych w internecie, zastaliśmy
miejsce wyludnione i zamknięte na trzy spusty, bez żadnego
wyjaśnienia (teraz domyślam się, że był zamknięty, bo
w lutym trudno o chętnych na tor przeszkód czy koncert
pod chmurką). Cudem prawdziwym spotkaliśmy przewodnika
oprowadzającego prywatnie amerykańską parę, która zgodziła
się, żebyśmy razem z nimi obejrzeli rzymską bramę.
Południowa, pierwotnie wolnostojąca
brama została zbudowana na wysokim fundamencie
na północnym brzegu strumienia. Była obramowana
dwiema okrągłymi wieżami opartymi na kwadratowej
podstawie (075). Plac przy bramie (091) był
początkowym punktem Cardo Maximus, głównej ulicy
wyłożonej bazaltowymi blokami umożliwiającymi
poruszanie się pojazdów (103). Całkowita szerokość
ulicy wynosiła 12 metrów (o 10 mniej niż jerozolimska),
wzdłuż niej biegła kolumnada ze sklepami i "chodnikiem"
dla pieszych. Brama i cardo są najstarsze, powstały
podczas budowy miasta przez Antypasa. Na południe
od bramy (czyli przed nią) przerzucono nad strumieniem
oparty na kamiennym sklepieniu beczkowym most
o wymiarach 16 m. długości i 5 m. wysokości.
Plac przy bramie składał się z części wewnętrznej
(094, 102) i zewnętrznej wspierającej się na
sklepieniach ponad kanałem. Zachowały się obramowujące
wejście kolumny z dekoracyjnymi bazami (078,
100-101).
|
|
|
Umocnione koryto strumienia zapewniało bezpieczną drogę
odpływu wody poopadowej ze wzgórza pod powierzchnią
ulicy. Most był punktem wyjściowym drogi prowadzącej
do gorących źródeł w Hammat. Mapa Peutingera (we wcześniejszej
części) pokazuje, że w IV wieku brama południowa była
także początkiem dwóch ważnych dróg "międzymiastowych",
biegnących na południe i południowy wschód.
Pozostałości murów obronnych są późniejsze - zostały
zbudowane za cesarza Justyniana I około roku 530 (mury
opisane przez Józefa Flawiusza nie zachowały się). Tym
razem brama i wieże zostały włączone w ciąg murów (089,
091). Na zachód od bramy mur wspinał się na wschodni
szczyt Mount Berenice (071). Most wraz z podtrzymującym
go sklepieniem i resztą otaczających konstrukcji został
zniszczony podczas trzęsienia ziemi w 749, pozostały
po nim fragmenty łuków sklepienia (082-083). W VIII
wieku, podczas rządów Abbasydów, na pozostałościach
rzymskiego mostu zbudowano mniejszy most o długości
6,5 metra (081) nad węższym kanałem. Z powodu nagromadzenia
odpadów w kanale poziom nowego mostu znajdował się o
metr wyżej, niż poziom bramy. W okresie muzułmańskim
miasto zaczęło rozrastać się na południe i domy mieszkalne
były budowane także poza obszarem pierwotnego miasta,
m.in. wzdłuż strumienia i linii murów (095-097). Most
był w użyciu do końca rządów Fatymidów. Od czasu przeniesienia
miasta na północ teren rzymski pozostał opuszczoną i
niszczejącą ruiną, stopniowo pokrywającą się osadami
aluwialnymi.
Po pożegnaniu się ze współtowarzyszami zwiedzania bramy
wróciliśmy do bulwaru Kaplana i, zachęceni ścieżką prowadzącą
na sam brzeg jeziora, zeszliśmy w dół na wąską dziką
kamienistą plażę (108). Musiałam przecież dokonać rytualnego
zamoczenia... czegokolwiek. Na kąpiel nie liczyłam,
pomimo sławy Tiberias jako jednego z najcieplejszych
miast Izraela temperatura różniła się tylko o tyle na
plus, że na chwilę zdjęłam bluzę. Wygląda też na to,
że kąpiel jest dozwolona tylko na strzeżonych plażach,
nieczynnych poza sezonem (np. Ganim Beach 053). Pozostało
więc symbolicznie zamoczyć dłoń, co też uczyniłam. Obok
na brzegu stało kilka niskich ułomków starych kolumn,
opisanych wyłącznie po hebrajsku (109-114). Ku naszemu
zdziwieniu po chwili zjawiła się znajoma para z przewodnikiem
i padło zdumione pytanie "skąd wiedzieliśmy".
No cóż, nie wiedzieliśmy :) Okazało się, że to słynna
miejscówka biblijna - studnia Miriam. Według Talmudu
Żydzi wędrujący 40 lat przez pustynię otrzymali trzy
dary, najbardziej znanym z których jest manna. Ale za
wodę "odpowiadała" kobieta - starsza siostra
Mojżesza Miriam, która otrzymała gadżet zwany "studnią".
Był to kamień o kształcie sita, który toczył się z wędrowcami
przez pustynię, a tam gdzie się zatrzymali, zakopywał
się w glebie i na żądanie tryskał wodą. Są też opinie,
że to nie sam kamień towarzyszył Żydom, lecz strumień,
który z niego wypływał.
|
|
Oczywiście badacze pism poszukiwali
dokładnego "miejsca spoczynku" kamienia-studni
i według XVI-wiecznego mędrca-kabalisty rabina
Yitzchaka Luria tą lokalizacją jest brzeg jeziora
Kinneret, w połowie drogi między ówczesnym miastem
a gorącymi źródłami, przy starej nadbrzeżnej
synagodze, z której pozostały sterczące z wody
kolumny. W roku 2007, bazując na tych "danych",
współczesny archeolog Yossi Stepansky odnalazł
studnię! Tzn. odnalazł stojące przy samej linii
wody ułomki kolumn, które - za przyczyną wyższego
poziomu wody - w XVI wieku znajdowały się w
jeziorze. Stepansky odgrzebał w jerozolimskich
archiwach zdjęcie tego miejsca sprzed około
stu lat (po lewej) i faktycznie widać na nim
więcej kolumn i resztki budowli. Ale oczywiście
nie magiczny kamień-studnię.
|
O ile teren na południe od obecnego miasta jest archeologicznym
przekładańcem rzymsko-bizantyńsko-wczesnomuzułmańskim,
obszar tzw. starego miasta to "torcik" głównie
krucjatowo-ajjubidzko-osmański z lekkim podkładem z
wcześniejszych okresów w części południowej. Mapka poniżej
pokazuje miejscówki i znaleziska z terenu zawartego
pomiędzy murami bizantyńskimi na północy (ul. Ha-Yarkon)
i murami krucjatowo-osmańskimi na południu (po lewej
biegnie na północ ul. Ha-Galil).
Nasz pobyt we współczesnej Tiberias trwał niecałe dwie
godziny i był - jak już wspomniałam - moją kompletną
klęską na polu riserczu. Niestety miasto nie pomogło
- próżno szukać tablic informacyjnych czy drogowskazów
kierujących turystów do najważniejszych zachowanych
atrakcji archeologicznych.
Autobus powrotny z Berko Parku wysadził nas na rogu
Ha-Galil i Ha-Yarden. Poszliśmy Ha-Galil na południe
(118) w poszukiwaniu miejscówki obiadowej. Przysiedliśmy
w koszernej restauracji sieciowej Humus Eliyahu na rogu
z Ha-Yarkon (121 po prawej). Na mapce poniżej restauracja
byłaby akurat na skrzyżowaniu Ha-Yarkon i murów osmańskich.
Wybór hummusów był duży, w tym mashawsha (119) - północnogalilejska
odmiana hummusu z ciecierzycy zmieszanej z tahini, przyprawionej
czosnkiem i cytryną. Po obiedzie popitym pysznym izraelskim
lagerem Goldstar skręciliśmy w Ha-Yarkon (122, 125,
137) i, przecinając Ha-Banim (126), poszliśmy w stronę
brzegu jeziora.
|
|
Współczesne tyberiadzkie
hotele mogą służyć za smutne drogowskazy historyczne
- wykopaliska ratownicze prowadzone podczas
ich budowy lub przebudowy regularnie odsłaniają
wartościowe znaleziska. Hotel Leonardo Club
(127), dawna nazwa Jordan River, przy Ha-Banim/Ha-Yarkon
to linia bizantyńskich murów miejskich (czerwona
linia) i pogrzebana pod placem zabaw domniemana
katedra krzyżowców. Na północ od niego na rogu
Ha-Yarkon i promenady Yigal Alon znajduje się
hotel Caesar (141, czerwona kropka), gdzie znaleziono
IX-wieczną kamienną nawierzchnię ulicy, stanowiącą
dowód na to, że za Abbasydów miasto rozrosło
się na północ poza bizantyńskie mury. Pod hotelem
Leonardo Plaza odnaleziono pozostałości dużej
budowli krzyżowców z dziedzińcem i trzema pomieszczeniami.
|
Po dojściu do promenady Yigal Alon skręciliśmy nią w
lewo (145) przy hotelu Caesar, pozostawiając po prawej
kamienną marinę (139). Okolice nabrzeża przedstawiały
sobą smutny obraz - typowy widok nadmorskiego kurortu
po sezonie: bezczynne łódki, zamknięte kioski handlowe,
zwinięte parasole... Czynne były tylko duże restauracje
z ogródkami, wśród nich Galei Gil z drzewem wyrastającym
ze ściany (146) i zakazem karmienia kotów. Wzrok przyciąga
jezioro z widokiem na imponujące wzgórza Golan (153-158)
na przeciwległym brzegu i zacumowanymi tu i tam stateczkami
turystycznymi - przejażdżka po jeziorze to jedna z największych
atrakcji dla turystów. Foto 152 to tzw. łódź Jezusa,
jedna z drewnianych łodzi zbudowanych na wzór starożytnej
łodzi z I wieku odkrytej w mule jeziora w 1986. Po przejściu
około stumetrowego odcinka promenady na północ wzdłuż
brzegu skręciliśmy nią na zachód (161-162, 173), mijając
końcówkę nadbrzeżnej części z żaglowcopodobną instalacją
(160). Mały hotel Shirat Hayam (159) jest usytuowany
w historycznym kamiennym budynku. Zbudowany w 1850 i
powiększony w 1925, był jednym z pierwszych hoteli Tyberiady
i pierwotnie nosił nazwę Haifa. Wsławił się wizytami
znanych osobistości, m.in. egipskiej śpiewaczki Umm
Kulthum w 1946 oraz izraelskich malarzy Shimshona Holzmana
i Nachuma Guttmana. Obok znajduje się nieruchomość należąca
do Kościoła Szkocji - w jej skład wchodzi zbudowany
w 1930 kościół św. Andrzeja (164) i hotel Scots Hotel
w budynku XIX-wiecznego szpitala misyjnego. Po przeciwnej
stronie promenady znajduje się zbudowany w 1903 dom
pielgrzyma Casa Nova (168), przylegający od północy
do mocno ukrytego kościoła św. Piotra. Wzdłuż zachodniego
odcinka Yigal Alon jest położone Sculpture Garden Museum
- galeria rzeźby nowoczesnej pod gołym niebem, a dalej
- rondo Skotit Square (176) oraz ulice Ha-Banim i Ha-Yarden.
Przy Ha-Banim stoi pozostałość XVIII-wiecznej wieży
stanowiącej część ówczesnych murów obronnych miasta
(178-179), wyjątkowo opisana po angielsku. Przy skrzyżowaniu
Ha-Yarden i Ha-Galil (180) znajduje się pomnik "Wyzwolenia
Tiberias" w formie działa górskiego na postumencie
(181-183), upamiętniający kilkudniowe walki prowadzone
między miejscowymi Żydami a Arabami w kwietniu 1948.
Drugą, pokojową ozdobą skrzyżowania jest kamienny owoc
granatu (184-185). Niestety nie zdołałam znaleźć bliższych
szczegółów o obu instalacjach. Stamtąd skierowaliśmy
się po Ha-Yarden w stronę dworca autobusowego (186-189),
a ostatnie zdjęcie przed odjazdem to ul. Ha-Rav Khayim
Samaga (190) z widocznym po prawej stronie kolejnym
XIX-wiecznym kamiennym budynkiem z bazaltową elewacją.