Nie
da się uniknąć porównań do Zoo w Barcelonie i wszytkie one są korzystne
dla fińskiego ogrodu. Ogród Zoologiczny Korkeasaari jest starszy
od katalońskiej placówki tylko o kilka lat - powstał w 1889 roku
(co czyni go jednym z najstarszych na świecie). Także nie ma jak
rozrastać się terytorialnie, choć z innego powodu. Jest położony
na jednej z licznych helsińskich wysepek - Korkeasaari, jest więc
niezwykle malowniczy, ale wyspowe 22 hektary nie dadzą się nijak
powiększyć. Byłam więc niezbyt dobrej myśli i czekało mnie przyjemne
rozczarowanie. Helsiński ogród postawił na jakość, nie na ilość.
Na wyspie mieszka tylko 150 gatunków zwierząt (dla porównania: 400
gatunków na 13 ha w Barcelonie!). Zwierzaki mają więc niezbędną
przestrzeń, bardzo pomysłowo i różnorodnie wydzieloną, i wydają
się być w dobrej formie.
Dopisały kotowate. Tygrys amurski zaprezentował się w całej krasie.
Lampart udzielał się towarzysko, liżąc szybę dzielącą go od zapatrzonych
zwiedzających. Manul pokazał bardzo po kociemu nadętą, zaspaną fizjonomię.
A żbik europejski umył się starannie i ułożył do snu w trawie.
Z innych gatunków wpadł nam w oko dumny bielik olbrzymi, starutki
leniwiec dwupalczasty, dokarmiany z ręki przez opiekunkę, bizon
śpiący rozkosznie z kopytkiem pod pyskiem, całe kolonie rozrabiających
mangust karłowatych i gundii w różnym wieku, które można było obserwować
godzinami oraz szop pracz, pracowicie piorący pomarańczową piłeczkę
:) Trafiła się też pora posiłku sowy jarzębatej, która wybrała mysz
z dostarczonego zestawu i spokojnie konsumowała ją siedząc na gałęzi.
Atrakcją ogrodu są wszędobylskie pawie, przechadzające się po ścieżkach,
wlokące dorodne ogony i gubiące wspaniałe pióra, natychmiast przechwytywane
przez dzieci.
Dojazd do Zoo jest bardzo prosty - autobus spod dworca kolejowego
albo stateczek wycieczkowy z przystani w centrum miasta. Cena biletu
normalnego - 12 euro.
|