01/06, czwartek - przyleciałam na lotnisko Fiumicino
wczesnym popołudniem. Dla oszczędności czasu (ale nie pieniędzy)
do centrum dostałam się najszybszym sposobem - pociągiem Leonardo
Express (4, 5, 7) (32 minuty, bez przystanków) do dworca kolejowego
Termini (7-13, 15). Stamtąd niedaleko już było do mojego hostelu
przy Via Ferruccio (87-89). Po sprawnym zameldowaniu i pozostawieniu
bagażu ruszyłam w pierwszą trasę - do Koloseum i jego okolic.
Droga od domu biegła przez malowniczą uliczkę Via Ruggero Bonghi,
wysadzaną kwitnącymi oleandrami (25, 26, 85). Przez park Parco Del
Colle Oppio z pomnikiem pisarza Alfredo Oriani (27) dotarłam do
pierwszej zaplanowanej "ruiny" - ściany Domus Aurea (28,
29), pozostałości nieukończonego luksusowego pałacu cesarza Nerona.
Zachowało się więcej, ośmiokątna sala dekorowana freskami, ale to
już zwiedzanie płatne, no i podobno wewnątrz jest 10 stopni...
Tuż obok jest niemożliwy do pomylenia z niczym budynek amfiteatru
Koloseum (30...), jednego z siedmiu cudów świata. Spodziewałam się
dzikich tłumów wokół, ale ogromna przestrzeń zdawała się połykać
ludzi. Biletowane jest zresztą samo wnętrze areny, zewnętrznej ściany
może dotknąć każdy, co też uczyniłam.
W bliskim sąsiedztwie stoi Łuk Konstantyna Wielkiego (38, 366),
obok - początek Via Sacra z widocznym w głębi Łukiem Tytusa (37).
Ruszyłam Via dei Fori Imperiali (40), mając po lewej całą najbardziej
atrakcyjną (i po części płatną, a po części niedostępną) część "ruin",
ale wiele widać na odległość, w końcu to wszystko były spore budowle
i trochę z nich zostało. A więc po lewej apsyda świątyni Wenery
i Romy (44, 81), potem po prawej kolejno Fora Nerwy (45-47, 367)
i Augusta (48-50), znów po lewej Forum Wespazjana (Świątynia Pokoju,
51), Forum Romanum (52 - w głębi, 60 - widać Kolumnę Fokasa), Forum
Cezara (54, 55 - przy skręcie w San Pietro in Carcere) ze Świątynią
Wenus Genetrix, Łuk Septymiusza Sewera (61), a obok Świątynie Saturna
(jedna z najstarszych w Rzymie) i Wespazjana (59). W tle unosi się
nam tym wszystkim (40 metrów ponad poziomem Forum Romanum) Wzgórze
Palatyn - kolebka Rzymu (60, 79).
Potem zmiana czasów - budynek muzeum Complesso del Vittoriano -
Ala Brasini (58). Jedną z ekspozycji była akurat wystawa prac Fernando
Botero, stąd charakterystyczna rzeźba konia przed budynkiem (57).
To już drugi napotkany Botero - pierwszy był kot w Barcelonie.
Ulica doprowadza mnie do Piazza del Campidoglio (68, 73) czyli serca
Wzgórza Kapitol. Plac otaczają z trzech stron budynki: Palazzo Nuovo
(68) i Palazzo dei Conservatori - oba są siedzibą Muzeum Kapitolińskiego
oraz Pałac Senatorski - siedziba Rady Miejskiej (73) z posągiem
Minerwy (66) oraz personifikacjami dwóch rzek: Nilu (64-65) i Tybru
(67). Czwarta strona placu to schody prowadzące w dół do Piazza
d'Aracoeli. Centralne miejsce placu zajmuje kopia konnego pomnika
Marka Aureliusza (69-72), a skromnie z boku przycupnęła kopia Wilczycy
Kapitolińskiej (62, 63, 74-76). Oryginały obu rzeźb znajdują się
w pobliskim muzeum. Wilczyca jest prawdopodobnie dziełem Etrusków
z V w.p.n.e., postacie Romulusa i Remusa dodano w XV w. Sam plac
został zaprojektowany przez Michała Anioła, ma kształt trapezu i
jest wyłożony kamienną kostką we wzór, który oglądany z góry nieodparcie
przypomina mi indiański łapacz snów.
I to był koniec trasy pierwszego dnia (a właściwie 1/4 dnia). Do
hotelu wróciłam tą samą trasą. Marzyło mi się zdjęcie Koloseum o
zachodzie słońca, ale musiałabym czekać przynajmniej pół godziny
(83-84).
02/06, piątek - drugi i główny dzień zwiedzania. Zaplanowałam Watykan,
więc zaczęłam wcześnie - wszystkie przewodniki zalecają zajęcie
kolejki około 8-mej. Pojechałam metrem A do stacji Ottaviano, skąd
10-minutowy spacer doprowadził mnie do placu św. Piotra - Piazza
San Pietro (101...). Tuż za Piazza del Risorgimento (97, 368) przebiega
niewidzialna granica Citta del Vaticano. Kolejka już była (101-102),
ale na zaledwie 20 minut stania. Byłam dobrze przygotowana do podwójnej
kontroli bezpieczeństwa i moralności (brak ostrych przedmiotów,
zakryte ramiona i nogi). Nieprzygotowanych (głównie Rosjanki) zawracano
pomimo protestów.
Plac wraz z trawertynową kolumnadą (symbolizującą swoim kształtem
opiekuńcze ramiona kościoła) zaprojektował Bernini, zdobiące kolumnady
rzeźby 144 świętych wykonali jego uczniowie. Centralne miejsce zajmuje
Obelisk Watykański - Obelisco Vaticano (109, 159). 25-metrowy, wykonany
z czerwonego granitu, przywieziony z Heliopolis przez cesarza Kaligulę
w roku 37, a ustawiony na placu za papieża Sykstusa V. Zapoczątkował
coś w rodzaju mody na przywracanie do łask walających się po mieście
egipskich obelisków (w liczbie 13) w roli nośników symboli katolickich.
Po obu stronach obelisku stoją dwie 8-metrowe barokowe fontanny.
Po przejściu kontroli weszłam pod kolumnadę, jej prawe skrzydło
zwane skrzydłem Konstantyna I Wielkiego. Lewemu skrzydłu patronuje
Karol Wielki (104), a oba mają po 120 metrów długości. Ponad prawym
skrzydłem można z placu zobaczyć fragment Pałacu Apostolskiego z
Apartamentami Papieskimi na najwyższym piętrze (102). Przy końcu
skrzydła Konstantyna znajduje się słynna Spiżowa Brama (115) - wejście
do Pałacu Apostolskiego, strzeżone przez Gwardię Szwajcarską (116-117).
Tak, to ta sama z synekdochy "dziać się za Spiżową Bramą".
Po wyjściu spod kolumnady spotykam pomnik św. Pawła Apostoła z mieczem
(119) i już zbliżam się ku schodom prowadzącym do Bazyliki św. Piotra
- Basilica San Pietro (103, 118).
Wewnątrz także spodziewam się tłumów i znowu mam to samo wrażenie,
że przestrzeń połyka ludzi. To w końcu drugi największy kościół
świata (nawa ma 218 metrów długości). Z przedsionka do wnętrza wiedzie
5 drzwi, m.in. Drzwi Święte otwierane tylko raz na 25 lat (121-122),
Drzwi Śmierci (156-157) i używane przez zwiedzających Drzwi Sakramentów
(124). Nad bazyliką góruje kopuła podtrzymywana przez 4 filary (130,
136), w których niszach znajdują się rzeźby, m.in. św. Andrzeja
(148), św. Benedykta (140) i św. Eliasza (139). Na zdjęcia ci akurat,
a nie inni święci spośród 395 posągów załapali się przypadkiem ;)
Centralnym miejscem bazyliki jest ołtarz główny (131, 138) ze znajdującą
się pod nim Konfesją (grobem) św. Piotra (132). Wznosi się nad nim
29-metrowy brązowy baldachim (128...). Zarówno ołtarz, jak i baldachim
są autorstwa Berniniego, na zamówienie Urbana VIII (czyli Maffeo
Barberiniego, stąd trzy pszczoły - symbol rodu). Zgodnie z niesławnym
zwyczajem materiał pozyskano niszcząc wcześniejsze, niechrześcijańskie
zabytki (marmur na ołtarz z Forum Nerwy, brąz na baldachim z Panteonu).
Za książką Hughesa o Rzymie przytoczę domniemanie, że autorem nowatorskich
"zawijasów" wieńczących baldachim mógł być nie Bernini,
lecz asystujący mu mniej doświadczony Borromini, a fakt przypisania
sobie zasługi przez Berniniego zapoczątkował ich trwającą do końca
życia niechęć i rywalizację.
W bocznych nawach mieszczą się m.in. ołtarz i grób św. Leona Wielkiego
(143) oraz pomnik Aleksandra VII (145), a także (za ochronnym szkłem)
chyba najbardziej znana rzeźba - Pieta Michała Anioła (152-155).
Wychodząc z bazyliki na coraz bardziej zalany słońcem plac nie mogę
powstrzymać refleksji, że wydaje się on znacznie bardziej zabałaganiony,
niż na ilustracjach czy mapach Google. Barierki ochronne i krzesła
dla pielgrzymów zmieniają go na podobieństwo hali widowiskowej przed
koncertem modnego zespołu. No i przez niecałą godzinę kolejka zdążyła
urosnąć przerażająco (163).
Linia obrysu kolumnady jest granicą Watykanu od wschodu. Kieruję
się prosto należącą już do Rzymu Via della Conciliacione (167),
około półkilometrową ulicą zbudowaną współcześnie, łączącą plac
i Zamek Świętego Anioła (171). Przekraczam Tybr Mostem Świętego
Anioła - Ponte Sant'Angelo (180, 182), z którego roztacza się malowniczy
widok na sąsiednie Ponte Vittorio Emanuele II (172, 174, 175, 369)
i Ponte Umberto I (181).
Na prawym brzegu Tybru moim pierwszym celem jest Piazza Navona.
Zagłębiam się w kręte uliczki, mijam kościół św. Celso i Giuliano
(186) i uroczą wieżę zegarową Torre dell'Orologio przy Piazza dell"Orologio
(197-198), po czym nieoczekiwanie natrafiam na aż trzy charakterystyczne
street-artowe prace francuskiego artysty Mimi Le Clown na murach
przy ulicy Via del Governo Vecchio (199-201).
Ulica doprowadza mnie do placyku Piazza di Pasquino, nazwanego od
stojącej na nim od XVI wieku antycznej rzeźby z III w.p.n.e. (202-204),
służącej dawnym mieszkańcom Rzymu do wyrażania krytycznych poglądów
na temat władzy poprzez przyczepianie karteczek z anonimowymi komentarzami
i złośliwymi wierszykami. Wygląda na to, że Pasquino był przodkiem
Internetu, choć i dziś tablica na karteczki jest pełna.
Tuż obok jest barokowy plac Piazza Navona (205, 219). Jego południowy
koniec zajmuje Fontana del Moro (206-209, 371), XVI-wieczna ze stulecie
późniejszą rzeźbą Maura autorstwa Berniniego. W centrum placu znajduje
się XVII-wieczna Fontanna Czterech Rzek - Fontana dei Quattro Fiumi
(211-218), także dzieło Berniniego. Fontannę wieńczy drugi z "zagospodarowanych"
starożytnych obelisków (220) : 16-metrowy Agonalis (kopia cesarza
Domicjana, którego stadion położony jest zresztą pod placem). Bernini
przemycił swój projekt fontanny poza konkursem i zyskał akceptację
Innocentego X (plac praktycznie należał do rodu Pamfilich). Obelisk
stanął na imitacji skały, otoczony przez posągi czterech rzek: Nilu
(214), La Platy (217), Gangesu (212) i Dunaju (218). Grupa zawiera
nieco ciekawostek, m.in. wyobrażenie pancernika, którego nikt nie
widział (216), Nil z głową zawiniętą w tkaninę, bo nie znano jego
źródła i Dunaj rzekomo zasłaniający się ręką przed widokiem kościoła
Sant'Agnese in Agone (210) w projektowaniu którego uczestniczył
rywal Berniniego - Borromini.
Z Piazza Navona przeszłam na inny, mniejszy - Campo de'Fiori czyli
Pole Kwiatów (222...), średniowieczny plac targowy, obecnie rynek
owocowo-kwietno-spożywczy. Malowniczość miejsca umniejsza fakt,
że stracono tu w 1600 roku Giordano Bruno (plac publiczny i szafot
to były kiedyś stałe połączenia). W 1887 postawiono tu pomnik Bruno
(223, 225, 226), stojącego twarzą do Watykanu i trzymającego księgę
ze swoimi tezami.
Następnie szeroką ulicą Corso Vittorio Emanuele II przeszłam do
Panteonu (239...). Panteon to starożytna (II w.) świątynia wszystkich
bogów wzniesiona przez Hadriana. Od VII w. jest świątynią chrześcijańską.
Jest największą budowlą kopułową na świecie, rotundą o średnicy
i wysokości 42 m. Kopuła jest odlana z betonu (beton wynaleźli starożytni
Rzymianie!) i ma otwór o średnicy 9 m. - oculus, jedyne oświetlenie
wnętrza (246). Wewnątrz znajdują się liczne grobowce, m.in. królów
Umberta I (251) i Vittorio Emanuele II (248). Przed rotundą stoi
trzeci egipski obelisk - 6-metrowy Macuteo Ramzesa II (373).
Tuż obok Panteonu znajduje się Basilica di Santa Maria Sopra Minerva,
czyli gotycki kościół zbudowany "ponad" wcześniejszą świątynią
Minerwy. Przed nią stoi czwarty - 5,5-metrowy - obelisk Apriesa
Minerveo (255-257). Wyróżnia się faktem, że spoczywa na marmurowym
słoniu projektu Berniniego.
Po przeciwnej stronie Corso Vittorio Emanuele II znajduje się plac
Largo di Torre Argentina (259-262, 374), z pozostałościami czterech
świątyń z okresu republiki oraz fragmentem portyku Teatru Pompejusza,
prowadzącego do sali posiedzeń senatu, gdzie w 44 r.p.n.e. zamordowano
Cezara. Nazwa placu nie pochodzi od Argentyny, lecz od francuskiego
Strasburga, po łacinie Argentoratum. W Torre Argentina znajduje
się też słynna kocia kolonia Colonia Felina di Torre Argentina (264-266)
- przytułek dla ponad setki kotów, z których część wolno chodzi
pomiędzy ruinami a kocimi pomieszczeniami w podziemiu (263), a część
przebywa na stałe w zamkniętych salach albo w klatkach na kwarantannie.
Koty są do adopcji, realnej lub wirtualnej. Kolonia ma swoją podgalerię
w Kociej Galerii -> Koty Rzymu.
Kierując się w stronę Piazza Venezia zaszłam jeszcze do bogato zdobionego
barokowego XVI-wiecznego kościoła Chiesa del Gesu czyli Jezusa (267,
wnętrze - 268-279). Jest to macierzysty kościól zakonu Jezuitów.
Na kolebkowym sklepieniu znajduje się "Triumf imienia Jezus"-
fresk Il Baciccia w stylu iluzjonistycznym (276). Żeby turyści na
skręcili karku, w kościele umieszczono wielkie lustro, w którym
można wygodnie podziwiać fresk (275). W świątyni jest pochowany
założyciel zakonu Jezuitów Ignacy Loyola (271, 274).
I tak doszłam do "tortu weselnego" jak Włosi złośliwie
przezywają Altare della Patria czyli Ołtarz Ojczyzny (78, 280, 282,
284, 294, 298), wielki pomnik symbolizujący zjednoczenie i wolność
kraju. Pomnik jest właściwie ogromną białą budowlą, stojącą na Kapitolu,
po sąsiedzku z odwiedzonym dzień wcześniej placem. Skupia w sobie
ogromną ilość symboli - od konnego pomnika Vittorio Emanuele II
(283, 291, 303), stąd inna jego nazwa - Vittoriano, poprzez Grób
Nieznanego Żołnierza (285-286) po całe mnóstwo rzeźb alegorycznych.
Powstawał na przełomie XIX i XX wieku, odsłonięty w 1911. Wewnątrz
znajduje się Muzeum Zjednoczenia Włoch - Museo Centrale del Risorgimento.
Pomnik budzi kontrowersje, m.in. ponieważ by oczyścić teren pod
jego budowę, zniszczono średniowieczną zabudowę Kapitolu, jest też
uważany za zbyt wielki i pompatyczny. Zbudowany z białego marmuru,
odcina się wyraźnie i niekorzystnie od otaczających budynków. Jest
po prostu "z innej bajki". Ze schodów Ołtarza-tortu roztacza
się widok na Piazza Venezia (281, 294), który jest corocznie miejscem
głównych uroczystości Święta Republiki czyli włoskiego Dnia Niepodległości.
Który to przypada akurat 2 czerwca. Na szczęście udawało mi się
mijać z największymi tłumami. Dzień wcześniej wznoszone na Via dei
Fori Imperiali trybuny tylko nieznacznie utrudniły mi przemieszczanie
(40), zespół akrobacyjny Frecce Tricolori przeleciał sprawnie nad
głową (258), a kiedy dotarłam na Piazza Venezia, było już po uroczystościach
i zwijano kable.
Na chwilę wróciłam do starożytności, odwiedzając położoną u wylotu
Via dei Fori Imperiali grupę "ruin" związaną z cesarzem
Trajanem. Forum Trajana jest największym i najpóźniej zbudowanym
rzymskim forum (300, 305, 377) otwartym w 113 roku. Obok znajdują
się Hale Trajana - Mercatus Traiani (306), hale targowe z początku
II w. W centrum forum wznosi się Kolumna Trajana (296, 299), powstała
w 113 roku. Trzon kolumny ma prawie 27 m., wewnątrz znajdują się
schody prowadzące na platformę widokową (376). Ozdobą kolumny jest
ukośny pas reliefów, "owijający" trzon i zawierający 155
scen związanych z wojnami dackimi (297, 301). Sztuczka polegająca
na poszerzaniu grubości "wstęgi" z wysokością - od 89
do 125 cm - powoduje wrażenie jednakowej wielkości wszystkich postaci.
Oczywiście na szczycie kolumny stał sam cesarz. Jego pomnik usunęli
chrześcijanie ok. roku 400, a w XVI wieku zastąpił go św. Piotr
(77).
Następnym zaplanowanym miejscem była Fontana di Trevi (310-313),
do której doprowadził mnie 10-minutowy spacer. Barokowa fontanna
w kształcie budynku zastąpiła w XVIII wieku wcześniejszą, XV-wieczną.
O mały włos jej twórcą też byłby wiek wcześniej Bernini, który wykonał
już projekt, ale na przeszkodzie stanęły papieskie (rozrzutny Urban
VIII!) finanse. Fontanna di Trevi była jedynym miejscem w Rzymie,
gdzie musiałam ustąpić przed tłumem. Otaczało ją takie zwarte mrowie
ludzi, że wszystkie zdjęcia robiłam ponad głowami. Czy to z powodu
ciasnoty placyku, czy też popularności filmowej miejsca (Anita Ekberg
i Mastroianni w "La dolce vita"), czy może przesądu z
wrzucaniem monet?
Następnie udałam się na Wzgórze Kwirynał z Piazza del Quirinale
(314), piątym obeliskiem: 14,5-metrowym Quirinale (316, 319) i Pałacem
Kwirynalskim - siedzibą Prezydenta, pierwotnie rezydencją papieską
(317). Poszłam Via del Quirinale na północny wschód, mijając konny
pomnik króla Carlo Alberto (321-322) i doszłam do skrzyżowania z
Via delle Quatro Fontane, gdzie na czterech rogach znajdują się
późnorenesansowe fontanny. Na zdjęciu mam tylko jedną, tę, którą
mijałam - boginę Junonę na zachodnim narożniku (323). Skręciłam
w lewo w Via delle Quatro Fontane (324), której ostry spadek wyraźnie
wskazuje, że jestem na wzgórzu. Po prawej stronie leży teren posiadłości
rodu Barberinich z XVII-wiecznym pałacem Palazzo Barberini (325,
378), mieszczącym obecnie muzeum sztuki Galleria Nazionale d'Arte
Antica. Dochodzę do Piazza Barberini (330). Stoi na nim wyjątkowa
fontanna - XVII-wieczna Fontana del Tritone (326-329). Projektu
Berniniego, zatem oczywiście musi zawierać akcenty Urbana VIII,
czyli herbowe pszczoły.
Ostatni odcinek trasy to marsz Via Barberini do Fontana dell'Acqua
Felice, zwanej także Fontanną Mojżesza (333-336). XVI-wieczne dzieło
Fontany, stanowi zakończenie akweduktu Acqua Felice, pierwszego
w nowożytnym Rzymie, zbudowanego przez papieża Sykstusa V imieniem
właśnie Felice. Obok fontanny, przy skrzyżowaniu Via Venti Settembre
i placu Largo Santa Susanna, stoi romański kościół Santa Maria della
Vittoria (337). Był niestety akurat zamknięty, więc opis tego, co
wewnątrz, pojawi się - mam nadzieję - w drugiej części relacji za
rok.
Z tego miejsca kierowałam się już ku domowi. Ulica Via Vittorio
Emanuele Orlando doprowadziła mnie na Wzgórze Wiminał do placu Piazza
della Repubblica z Fontanną Najad (338, 379). Skręciwszy przy placu
poszłam Via Torino, koło XIX-wiecznego Teatro dell'Opera (339),
wychodząc na Wzgórze Eskwilin - Piazza dell'Esquilino z Basilica
Papale di Santa Maria Maggiore (340), budowaną i przebudowywaną
od IV do XVII wieku. Przed tylną fasadą bazyliki stoi - a jakże
- obelisk. Szósty. Niespełna 15-metrowy Esquiline (380), rzymska
kopia cesarza Aureliana.
03/06, sobota - jedyne zdjęcia, jakie zasiliły galerię, pochodzą
z dzielnicy San Lorenzo, położonej po przeciwnej niż "moja"
Via Ferruccio stronie torów kolejowych. San Lorenzo leży wzdłuż
starożytnej drogi Via Tiburtina, niegdyś prowadzącej z Rzymu do
Tivoli. Via Tiburtina opuszczała miasto przez bramę Porta Tiburtina
(343) w Murze Aureliana (344) - obronnych murach miejskich wzniesionych
za cesarza Aureliana w III w. San Lorenzo była kiedyś dzielnicą
lewicującej klasy pracującej, dziś jest okolicą studencko-artystyczną.
Ma tam (przy ul. Via Tiburtina Antica - 342, 349) siedzibę studio
tańca San Lo' (350-351). Zdjęcia 352-355 przedstawiają kilka z eksponatów
wystawy prac Ranya Art odbywającej się podczas trwania Roma Tribal
Meeting.
05/06, poniedziałek - wylot rano, zatem pobudka i opuszczenie hotelu
także bardzo wcześnie. Na zdjęciu 356 zrobionym o 6.40, na Piazza
Vittorio Emanuele II byłam tylko ja i patrolująca teren szylkretka.
Drogę powrotną na lotnisko Fiumicino odbyłam autobusem - dłużej,
ale taniej. I więcej widoków po drodze. Najpierw minęliśmy widzianą
dwa dni wcześniej bazylikę Santa Maria Maggiore, i to z obu stron
(358 fasada tylna, 359 fasada przednia). Pojechaliśmy długą i prostą
Via Merulana, koło neogotyckiego kościoła Sant'Alfonso De Liguori
(360) i zaraz za nim - budynku Collegio Sant'Alfonso De Liguori
(361), aż do Wzgórza Lateran i Basilica di San Giovanni in Laterano
z pożegnalnym siódmym obeliskiem: Lateranese faraona Totmesa IV
(363). Ma 32 metry bez podstawy, co czyni go najwyższym stojącym
egipskim obeliskiem w Rzymie i na świecie. Stamtąd już ulicą Via
dell'Amba Aradam skierowaliśmy się ku wyjazdowi z miasta.
|