Podróże małe i duże...


NARVIK i BOGEN
12 - 16 września 2013

Drugi, po Tromso, krótki jesienny wypad do Norwegii. I znowu bardzo dużo czasu (choć nie tak dużo jak w przypadku Svalbardu) zabrała podróż lotnicza z Gdańska z przesiadką w Oslo, poza tym w samym Narviku jest tylko malutkie lotnisko lokalne Framnes, zaś najbliższe międzynarodowe to Harstad Narvik Lufthavn Evenes. Przy czym tak naprawdę znajduje się ono w Evenes, zaś Harstad i Narvik w nazwie tylko dodają splendoru ;) Są przy tym położone w przeciwnych kierunkach i w odległości odpowiednio ponad 40 i 80 kilometrów od Evenes. Zarówno Narvik jak Evenes leżą nad brzegami Ofotfjordu (najdłuższego fiordu w Nordlandzie), tyle że przeciwległymi.

Narvik jest niedużym (ok. 20 tysięcy mieszkańców) miastem portowym w okręgu Nordland, położonym za kołem polarnym, lecz niezamarzającym dzięki ciepłemu Golfstromowi. Charakter krajobrazowi nadaje port przeładunkowy rudy żelaza, poza tym są też port rybacki i przystań jachtowa oraz najdalej na północ wysunięta norweska stacja kolejowa.

W Evenes wylądowaliśmy 12/09 o zmierzchu, załapując się jeszcze na autobus do Narviku, na dworzec autobusowy znajdujący się tuż obok centrum handlowego AMFI. Przyjechaliśmy już po ciemku, na szczęście nasza kwatera była niedaleko - Breidablikk Gjestehus przy Tore Hunds gate 41 (353-355). Przed wyjazdem sprawdziłam prognozę zorzy polarnej, która na ten właśnie wieczór była obiecująca, po zameldowaniu poszliśmy więc na spacer z podniesionymi głowami. No i zorza pokazała się, niestety jej fotografowanie to niezwykle trudna sztuka. Pomijając fakt, że profesjonaliści zorzy nie fotografują w mieście, lecz na pustkowiach bez sztucznego oświetlenia, to jeszcze do ostrych zdjęć niezbędny jest statyw. Zdjęcia w galerii są więc fatalne, choć wreszcie moje własne. Rolę statywu pełnił kubeł na śmieci na jednym z ciemniejszych podwórek.
Dla uczczenia udanego zorzospottingu skończyliśmy wieczór w Narvikguten Pub (011) na Dronningensgate (oczywiście w Narviku też muszą być ulice Króla i Królowej), niedaleko naszej kwatery. Poszliśmy na piwo, ale pobyt w Narvikguten okazał się brzemienny w skutki dla naszych alkoholowych gustów. Otóż barman (a może i właściciel) poczęstował nas Akvavitem - słodką norweską likiero-wódką, której najlepsza odmiana Akvavit Linie szczyci się odbyciem morskiej podróży przez równik.

13 września, po hotelowym śniadaniu, zaczęliśmy od obejrzenia głównego placu Torgsvingen. Mieszczą się tam budynek Rady Miejskiej (030), Muzeum Wojny (zwiedzone dzień później) oraz liczne pomniki. Narvik jest znany jako miasto pokoju, posiada aż trzy pomniki o tej tematyce: "Liv opp av kaos " (001, 222, 223), "Fred er lofte om fremtid" postawiony dla uczczenia 60-lecia bombardowania Hiroszimy (027- 029) oraz w pobliskim parku lustrzany 18-metrowy Trinigon (z okazji 50-lecia niepodległości Norwegii) z niezwykle wypolerowanej stali (039-042). Pozostałe pomniki w okolicy to: upamiętniająca bitwę o Narvik płaskorzeźba (031), siedzący chłopiec (032) oraz bawiące się dzieci (044, 045, 047). Starsza pani czekająca na autobus to rzeźba "Passasjer"(048, 050, 051), a jej autorka Solveyg W. Schafferer umieściła swoją Pasażerkę także w innych norweskich miastach, m.in. w Oslo i Tromso (także przez nas napotkaną).
Poszliśmy Kongensgate na południe w stronę muzeum historii (Ofoten Museum, inaczej Museum Nord 071, 108), mijając kościół ludzi morza Sjomannskirka (065, 068, 073, 110) oraz zabytkowy domek poczty (070). Zbiory muzeum ukazują nie tylko niedawny (przełom XIX i XX wieku) okres powstawania Narviku oraz budowy linii kolejowej do Kiruny, ale i historię najdawniejszą - ryty naskalne sprzed 5 tysięcy lat. Stojąc koło muzeum można podziwiać panoramę portu przeładunkowego rudy żelaza.
Następnie zeszliśmy ku nabrzeżu na Havnegata, obejrzeć z bliska port rybacki reklamujący sprzedaż krewetek (064). Minęliśmy kolejne pomniki: w pobliżu muzeum - upamiętniający zatopienie pancerników Norge i Eidsvold w 1940 (067), a przy porcie na skwerku Havneparken - pomnik marynarza (117, 118) i niezidentyfikowaną tablicę pamiatkową także o morskiej tematyce (120, 121). Znaleźliśmy krewetki, kupiliśmy sporą ilość i pożarliśmy wieczorem w hotelu :) Chyba najświeższe, jak to tylko możliwe.
Z portu wróciliśmy do centralnego placu, by przejść mosto-ulicą Brugata na drugą stronę torów. Półgodzinny spacer zaprowadził nas na lokalne lotnisko Framnes (141, 142), położone na zachodnim brzegu cypla. Galeria spotterska niewiele się wzbogaciła, bo jedyna operująca linia to Wideroe, ale zawsze to jeszcze jedno lotnisko do kolekcji ;)
Podczas drogi powrotnej podziwialiśmy panoramę położonej dużo niżej części miasteczka. Framnesveien przechodzi w Kirkegata (generalnie sporo ulic ma tu oczywiste nazwy) z kamiennym kościołem parafialnym z 1925 roku (162, 170), niestety zamkniętym. Wróciwszy w pobliże torów, odwiedziliśmy galerię handlową AMFI (183, 184), która wewnątrz wygląda jak całkiem normalne centrum handlowe ;)
Ostatnie zdjęcia z tego dnia to wspaniała wieczorna wyżerka na bazie krewetek i tradycyjnie testowanych norweskich gatunków piwa.

14 września zaczęliśmy od wspinaczki. Odpadł nam niestety jeden ciekawy punkt programu, ponieważ kolej gondolowa na górę Narvikfjellet (193-197) była już nieczynna po zakończeniu sezonu (działa do końca sierpnia). Żeby obejrzeć szeroką panoramę miasta, trzeba było wdrapać się ulicą Reinveien na punkt widokowy położony wysoko ponad miastem. Poza wspaniałymi widokami znajduje się tam też rzecz jasna pomnik. A właściwie tablica pamiątkowa Ivara Hyldmo (203, 212), bohaterskiego majora z czasów II WŚ.
Po powrocie na dół pozostaliśmy w tematyce wojennej, odwiedzając Narvik Krigsmuseum - Muzeum Wojny (224) przy Kongensgate. Eksponaty mają charakter mocno międzynarodowy, nie brak też polskich akcentów.
Idąc Kongensgate na północ doszliśmy do stacji kolejowej (255, 263), istniejącej od 1902 roku, obecnie obsługującej trzy pociągi pasażerskie dziennie, wszystkie do Szwecji. Stacja w Narviku była częścią prawie 400-kilometrowej trasy kolejowej służącej do transportu rudy żelaza. Część tej linii na trasie Kiruna - Narvik została oficjalnie otwarta w 1903 przez króla Szwecji Oscara II (261). Pomnik (a jakże) obok stacji przedstawia Annę Rebeckę Hofstad (264, 265) znaną jako Svarta Bjorn (Czarna Niedźwiedzica), legendarną kucharkę z kantyny dla Rallarów.
Najbardziej charakterystycznym dla Narviku pomnikiem jest bez wątpienia wizerunek Rallara (273, 274), przedstawiciela wyspecjalizowanej społeczności robotników i inżynierów budujących na przełomie XIX i XX wieku linię do Kiruny. Można ich uznać za pionierów współczesnego osadnictwa w tym miejscu. Pomnik znajduje się po północnej stronie torów, w parku Gulbrandsons.
Dalej na północ leży inny park - Groms Plass. Plac Gromu znajduje się niedaleko fiordu Rombaken, w którym w 1940 zatonął polski niszczyciel ORP Grom. Pomnik poległych polskich marynarzy (281-287) jest dziełem Polaka, prof. Jana Bohdana Chmielewskiego i powstał w 1979 roku. Trzytonowy spiżowy marynarz trzyma pocisk artyleryjski, skierowany w kierunku góry Fagernesfjellet (316-318), na której znajdowała się hitlerowska flaga zestrzelona przez Grom. Podobno do dziś miejscowi pamiętają chwile zestrzelenia flagi i zatonięcia polskiego niszczyciela.
Z Groms Plass niedaleko już mieliśmy do mariny - niedużego cichego basenu, w którym cumowały liczne jachty. W okolicznej spokojnej wodzie ćwiczyli kontrolowane wywrotki kajakarze.
Kolejnej atrakcji trzeba było trochę się naszukać, bo ukryła się w niepozornym zagajniku na końcu małej uliczki Einerveien. Namacalna najdawniejsza historia czyli oryginał rytu naskalnego datowanego na 3000-4000 lat p.n.e., przedstawiający wyrytego w wielkim kamieniu łosia lub jelenia (320-327). Pierwsze osady na terenie obecnego Narviku istniały już w epoce brązu, żyli tam także Wikingowie.

Następnego dnia około południa mieliśmy autobus do Bogen i Ofoten, malutkiej wioski, położonej także nad Ofotfjordem. Ponieważ lot powrotny z Harstad/Evenes był bardzo wcześnie rano, jedynym sposobem dotarcia na lotnisko okazało się wyruszenie z miejsca nie tak odległego jak Narvik.
Ale przed odjazdem autobusu zdążyliśmy jeszcze pożegnać się z miastem. Ponieważ była to niedziela, wróciłam do kościoła mając nadzieję, że tym razem uda się zajrzeć do wewnątrz. Niestety, ludzie schodzili się właśnie na mszę. Udało się za to upolować zdjęcie udającej się do kościoła Laponki czyli Saamki w pięknym stroju regionalnym (344, 345).

Do Bogen jechaliśmy szosą wzdłuż brzegu Rombakfjordu (części długaśnego Ofotfjordu), na szczęście gdzieś w jego połowie znajduje się most Rombaksbrua (367), który odrobinę skraca podróż.
Bogen przywitało nas deszczem i niedzielnie zamkniętymi sklepami. Jest to naprawdę malutka osada (choć siedziba gminy Evenes), liczy pół kilometra kwadratowego i mniej niż 400 mieszkańców. Znajduje się zaledwie 13 kilometrów od lotniska.
Właściciel hotelu Evenes Fjordhotell (382, 384) uratował nas przed nudą niedzielnego wieczora, sprzedając w atrakcyjnej cenie butelkę Akvavitu Linie (385, 386), co prawda upewniwszy się najpierw, czy na pewno nie wystarczy nam po kieliszku. Nie wystarczyło. Wypiliśmy całość, w międzyczasie obfotografowując Ofotfjord w malowniczo zapadającym zmroku oświetlonym pełnią księżyca. Fjordhotell jest najwyraźniej przyzwyczajony do przechowywania gości przed wczesnoporannym odlotem, bo właściciel zaserwował nam pełny szwedzki bufet o 4-tej rano i sprawnie dowiózł samochodem na lotnisko.




 
   
 
         
 
     
 
 
       
 
   
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       
                 
       


Copyright Gata 2013