KIJÓW
11 - 17 kwietnia 2013
|
Był Eurocon na północy, był na południu - pora na
wschód. Jak zwykle konwent pochłonął większość naszego czasu,
poza tym cały poniedziałek 15/04 zajęła wycieczka do Czernobyla
i okolic, a środę 17/04 - zwiedzanie Muzeum Lotnictwa. Tylko dwa
dni zostawiły nam po kilka godzin na spacery po mieście.
Konwent trwał nietypowo do soboty, więc niedziela
14/04 była już wolna. Zaczęliśmy symbolicznie, od Złotej Bramy.
Była to brama wjazdowa do grodu Jarosława Mądrego, którego pomnik
znajduje się obok. Zbudowana w XI wieku, choć to, co widać, to
oczywiście XX-wieczna rekontrukcja stojąca na oryginalnych ruinach.
Osobiście wolałabym zobaczyć to, co zostało z prawdziwej bramy.
Niedaleko bramy jest Skwer Zołotoworotskij, na którym, naprzeciwko
restauracji Pantagruel znajduje się pomnik perskiego kota Pantelejmona
(Pantiuszy). Kot był mieszkańcem i atrakcją restauracji w latach
1990-ch, do śmierci w pożarze lokalu. Pomnik powstał w 1998 ze
środków, wpłaconych przez bywalców restauracji na jej odbudowę.
Legenda miejska głosi, że w rzeczywistości jest to pomnik bułhakowowskiego
Behemota ;)
Ulica Wołodymyrska zaprowadziła nas na plac Sofijski z pomnikiem
hetmana Bohdana Chmielnickiego. Zbudowany z darowizn, został odsłonięty
w 1888, w 900. rocznicę chrztu Rusi. Nazwa placu bierze się oczywiście
od Soboru Sofijskiego, oficjalnie Soboru Mądrości Bożej. Obecna
cerkiew zaczęła być budowana na początku XI wieku, choć już wcześniej
istniała w tym miejscu jakaś budowla sakralna. Oczywiście przez
wieki była burzona, rujnowana i odbudowywana. Obecny barokowy
wygląd zyskała w XVII-XVIII wieku, wtedy także dobudowano dzwonnicę
i bramę Zborowskiego. W cerkwi mieści się muzeum, a cały kompleks
jest na liście UNESCO.
Ulica Wołodymyrska biegnie dalej prosto, do sąsiedniego placu
- Michajłowskiego, także biorącego nazwę od cerkwi. Na placu stoi
pomnik Olgi - wielkiej księżnej kijowskiej i świętej, której Ruś
Kijowska "zawdzięcza" chrystianizację. Biało-niebiesko-złota
budowla to oczywiście Monaster (klasztor) Michajłowski czyli św.
Michała Archanioła o Złotych Kopułach. Także XI wiek i także w
miejscu wcześniejszej świątyni. Początkowo drewniany, potem murowany
(za Światopełka), szabrowany i burzony (ostatecznie przez komunistów),
odbudowany w końcu XX wieku.
Następny odwiedzony plac to słynny Majdan (co oznacza po prostu
plac w kilku egzotycznych językach, np. perskim). Stoi na nim
sporo pomników, tworzących solidny chaos etymologiczno-architektoniczny.
Na Lackiej Bramie (także średniowieczna brama wjazdowa i także
odtworzona na kawałku ruiny) stoi wojowniczy acz święty patron
miasta - Michał Archanioł. Naprzeciw niego, na wysokiej kolumnie
- słowiańska bogini Berehynia. Do tego pomnik legendarnych założycieli
Kijowa - rodzeństwa Kija, Szczeka, Chorywa i ich siostry Łybedź,
oraz popularnej postaci rodem z folkloru - zaporoskiego Kozaka
Mamaja, z koniem i bandurą. Nie brakuje patronów na każdą okazję!
Na początku lat 2000. na Majdanie miały miejsce główne wydarzenia
"pomarańczowej rewolucji" i nadal pełni on rolę "majdanu"
w znaczeniu publicznego placu zebrań. Zastaliśmy na nim akcję
protestacyjną w obronie uwięzionej Julii Tymoszenko, przeszła
także jakaś nieduża demonstracja po przylegającej do placu szerokiej
ulicy Chreszczatik. My także poszliśmy Chreszczatikiem na południe,
mijając budynek Rynku Bessarabskiego, ogromnej, prawie 900m2 hali
targowej z pocz. XX w. Naprzeciwko rynku stoi ocalały pomnik Lenina
(dopisek - osiem miesięcy po naszej wizycie pomnik został obalony
i rozbity podczas demonstracji Euromajdanu, które zaczęły nowy
rozdział w historii placu i zmieniły jego nazwę na Majdan Niepodległości).
Ostatnim punktem programu dnia był "dom z chimerami",
inaczej "dom Horodeckiego" przy ulicy Bankowej. Reprezentuje
styl Art Nouveau, a zaprojektował go w pierwszych latach XX w.
Polak Władysław Horodecki, ponoć porównywany do Gaudiego. Chimery
w nazwie to nie mitologiczne stworki, lecz określenie zwierzęcych
dekoracji. Te akurat zwierzaki wyrzeźbił Włoch Emilio Sala. Dom
ma bogatą historię - od luksusowych apartamentów za caratu po
klinikę partii komunistycznej. Od 2005 jest jedną z rezydencji
prezydenta Ukrainy. Po przeciwnej stronie Bankowej znajduje się
oficjalny budynek administracji prezydenckiej. Dla fanów fantastyki
dom Horodeckiego ma dodatkowy smaczek - pojawia się w cyklu powieści
Siergieja Łukjanienki jako rezydencja Dziennego Patrolu.
Zdjęcia z 15/04 dokumentujące wycieczkę do Prypeci
i Czernobyla są do obejrzenia w osobnej galerii. Tu jest tylko
zdjęcie Dworca Południowego (części dworca Kijów Pasażerski),
spod którego wyruszył nasz autokar. Żałuję, że nie sfotografowałam
"tradycyjnej" toalety w postaci dziur w podłodze.
Wtorek 16/04 zaczęliśmy od wizyty w porcie rzecznym
na Dnieprze, a właściwie od próby wizyty, bo port okazał się w
remoncie i totalnie rozkopany. Skorzystaliśmy z bliskości dolnej
stacji "funikulora" czyli kolejki linowo-terenowej,
która wwiozła nas na Wołodymyrską Gorkę. Po raz drugi zobaczyliśmy
więc Monaster Michajłowski. Wielki biały budynek z kolumnami to
Ministerstwo Spraw Zagranicznych, jeden z obiektów zbudowanych
przez komunistów w miejscu wyburzonego oryginalnego klasztoru.
Potem przeszliśmy do cerkwi św. Andrzeja w przepięknej biało-błękitno-turkusowej
kolorystyce. XVIII-wieczny kościół powstały na życzenie carycy
Jelizawiety według projektu Rastrellego, wnętrze jest w stylu
rokoko.
Za cerkwią urocza uliczka Andrijewski Uzwiz schodzi - jak nazwa
wskazuje - dość stromo w dół. Znajdują się na niej liczne stoiska
artystów i pomnik Tarasa Szewczenko. Można wspiąć się z niej na
Górę Zamkową, na której znajduje się miejsce praktykowania dawnych
kultów. Na ulicy Andrijewski Uzwiz mieszczą się też dom-muzeum
i pomnik Michaiła Bułhakowa, a zaraz obok ulokował się na ścianie
domu kot z kutego żelaza. Raczej nie Behemot, bo pracowity - podtrzymuje
szyld restauracji, a ogonem trzyma latarnię.
Doszliśmy do dzielnicy Podił (Padół - Dolne Miasto, najstarsza
dzielnica niegdyś u stóp zamku) i Placu Kontraktowego z pomnikiem
hetmana Sahajdacznego. Stamtąd zeszliśmy na nabrzeże Dniepru,
gdzie cumowało dziwne coś wyglądające na pływający biurowiec,
a obok - hotel i restauracja na wodzie "Bohdan Chmielnicki"
i filigranowa cerkiewka św. Mikołaja Cudotwórcy na Wodzie.
Z nabrzeża przeszliśmy na ulicę Hryhorija Skoworody (poety i kompozytora,
z jego pomnikiem a jakże) , na której znajduje się okazały budynek
Akademii Kijowsko-Mohylańskiej, najstarszej wyższej uczelni Ukrainy.
17/04 - kilka ostatnich zdjęć pokazuje dzielnicę
Demijiwka i okolicę stacji metra, do której dojechaliśmy, by następnie
autobusem dotrzeć do Państwowego Muzeum Lotnictwa. Zdjęcia z niego
są w dziale spotterskim.
Galerię rozpoczynają zaś obrazki z dzielnicy, w
której mieszkaliśmy i "konwentowaliśmy" oraz lokalnego
rynku o nazwie Nyvky. Tak samo nazywał się nasz hotel, leżący
w pobliżu Kiev Expo Plaza - lokalizacji Euroconu, a także najbliższa
stacja metra. Na ryneczku zaopatrywaliśmy się w ukraińskie przysmaki
(sało!), a lokalna piwiarnia serwowała smaczne piwo.
Była to druga moja wizyta w Kijowie, choć z pierwszej pamiętam
niewiele. W grudniu 1989 roku odwiedziłam miasto na parę dni,
"urywając się" z pobytu w moskiewskim Instytucie Puszkina.
W pamięci utkwiły mi: złote kopuły, siarczysty mróz i owoce churmy
(znanej w Polsce jako kaki) sprzedawane na ulicznych stoiskach...