Przylecieliśmy na lotnisko Vantaa pod Helsinkami
we środę 9 sierpnia, krótko po południu. Ponieważ zasadniczy cel
naszej wizyty - Worldcon - już się zaczynał, postanowiliśmy najpierw
zarejestrować się na konwencie, a dopiero potem zameldować w hotelu.
Messukeskus czyli Centrum Targowe mieści się poza centrum miasta,
ale blisko stacji kolei aglomeracyjnej, pełniącej rolę uzupełniającą
dla metra, które te okolice omija. Stacja nosi nazwę Pasila i jest
przedostatnią przed dworcem głównym. Jest też okrutnie rozkopana,
bo przechodzi remont generalny. Dzięki uprzejmości władz miasta
wszyscy uczestnicy konwentu otrzymali bezpłatny bilet miejski na
czas jego trwania, co od razu wykorzystaliśmy, jadąc z Messukeskus
tramwajem do hotelu w dzielnicy Kamppi. To była pierwsza i ostatnia
tramwajowa przejażdżka, jedzie on bowiem wolno i krętą, choć malowniczą
trasą. Nasz hotel znajdował się wyjątkowo daleko od konwentu jak
na nasze zwyczaje, ale cóż, skandynawskie ceny podyktowały wybór
miejsca, które zresztą okazało się bardzo udane. Hotel Domus Academica
był, jak nazwa wskazuje, czymś w rodzaju wielkiego akademika z odpowiednim
do tego poziomem wygód, ale za to znajdował się przy ulicy Hietaniemenkatu.
Hietaniemi ("piaszczysty półwysep") to bardzo znana helsińska
plaża, położona na lesisto-piaszczystym półwyspie w zachodniej części
centrum miasta. Swoją drogą jak to brzmi - półwysep w centrum miasta...
Galerię zatytułowałam "Havis Amanda". To nie tylko nazwa
słynnej fontanny, ale także w moim odczuciu miano, które można nadać
całemu miastu. Ukochana Morza, Córa Bałtyku - miasto, którego morze
jest nieodłączną częścią i naprawdę trudno o miejsce, z którego
go nie widać. Ludzie przemieszczają się między wysepkami jakby to
były zwykłe dzielnice.
Wracając do Hietaniemi. Po rozlokowaniu się w hotelu ruszyliśmy
na spacer w kierunku półwyspu. Plaża jest nieprzesadnie duża
(a przynajmniej dla mnie - mieszkanki wybrzeża gdańskiego), ale
zadbana, czysta i dobrze, choć nienachalnie zorganizowana. Trochę
muzyki, siłownia i boiska do siatkówki, bar z bezczelnymi mewami,
tańce na piasku i czujni ratownicy. Swoją drogą, scenkę z parami
tańczącymi na plaży do gorących rytmów spodziewałam się zobaczyć
raczej w Barcelonie... Dzięki rozległej płyciźnie mogłam dokonać
"rytuału zamoczenia nóg", a nawet odejść kilkanaście metrów
od brzegu, a w barze Badenbaden zapoznałam się z drinkiem, któremu
pozostałam wierna do końca pobytu. Lonkero czyli Hartwall OriGINal
Long Drink to pozornie niewinna mieszanka ginu i gazowanego napoju
grejpfrutowego. Stworzony w 1952 w jedynym celu sprawnego napojenia
gości Igrzysk Olimpijskich, został i zadomowił się w fińskich barach
i sklepach.
Drugą atrakcją półwyspu Hietaniemi jest cmentarz, a właściwie cały
ich zespół, m.in. cmentarz wojskowy oraz państwowy - miejsce pochówku
głów państwa i innych słynnych osobistości. My odwiedziliśmy mniej
oficjalną część, sąsiadującą z cmentarzami żydowskim i prawosławnym.
Stamtąd przeszliśmy do Lutherinkatu i słynnego Kościoła w Skale
(Temppeliaukion kirkko), nowoczesnego luterańskiego kościoła, wykutego
w granitowych skałach (których tu nie brakuje, są nawet na plaży)
i przykrytego miedzianą kopułą. Zaprojektowali go bracia Suomalainen,
wygrywając konkurs. Kościół otwarto w 1969, pomimo burzliwych sprzeciwów
i dyskusji w raczej antykościelnie nastawionym wówczas społeczeństwie.
Teraz oprócz pełnienia funkcji świątyni jest atrakcją turystyczną
i można go zwiedzać za opłatą. Bardzo chętnie zajrzałabym do wnętrza,
ale niestety było już zbyt późno.
10 sierpnia, we czwartek, pojechaliśmy do Messukeskus pociągiem
kolei aglomeracyjnej, w czasie stanowiącym ułamek podróży tramwajem,
choć z mniej ciekawymi widokami za oknem, za wyjątkiem wesołego
miasteczka Linnanmäki i drewnianej willi na skarpie w dzielnicy
Kallio. Dworzec główny (Päärautatieasema) to imponująca i bardzo
rozpoznawalna budowla z różowego granitu, zaprojektowana przez zwycięzcę
konkursu Eliela Saarinena, otwarta w 1919 roku. Podobno jest najczęściej
odwiedzanym budynkiem Finlandii. Po południu pokonaliśmy tę trasę
jeszcze trzykrotnie, bo musieliśmy "urwać się" z konwentu
na krótkie spotkanie ze znajomym tłumaczem z polskiego, które to
pan Tapani wyznaczył mi w centrum koło wielkiej Księgarni Akademickiej
(Akateeminen Kirjakauppa), prawdziwego sezamu miłośników literatury.
11, 12 i 13 sierpnia spędziliśmy na Worldconie. 13-go urozmaiciliśmy
drogę z hotelu do dworca kolejowego, przejeżdżając jeden przystanek
metrem. Helsińskie metro nie imponuje wielkością (jedna rozgałęziona
linia) i obsługuje obszary położone poza centrum i trasą kolei aglomeracyjnej.
Jest to jednak jedyne metro w Finlandii, a także najbardziej północne
na świecie, więc należało mu się choć trochę uwagi.
14 sierpnia znów skorzystaliśmy z Pääkaupunkiseudun lähiliikenne
czyli kolei aglomeracyjnej, tym razem na sporo dłuższej trasie -
do stacji Aviapolis (jedna stacja przed lotniskiem w Vantaa). Wybór
dnia był spowodowany zapowiadanym od dnia następnego dobowym strajkiem
służb kolejowych. W Aviapolis mieści się Fińskie Muzeum Lotnictwa
(Suomen Ilmailumuseo), Fotorelacja z wizyty jest dostępna w galerii
spotterskiej. Muzeum jest nieduże, więc po powrocie do centrum wreszcie
ruszyliśmy zwiedzać. "Zwiedzanie" zaczęliśmy od centrum
handlowego Forum, jego firmowego sklepu z Muminkami oraz obiadu
w wietnamskim barze. Potem ruszyliśmy lewą stroną ulicy Mannerheimintie
(najdłuższej ulicy miasta) w stronę Esplanadi. Minęliśmy biały budynek
Vanha Ylioppilastalo, neorenesansowego byłego domu studenckiego
z 1870 (kiedy to miejsce znajdowało się na obrzeżach centrum, żeby
studenckie imprezy nie przeszkadzały mieszkańcom). Obecnie w budynku
mieści się sala koncertowa. Następny budynek po lewej to ogromny
dom towarowy Stockmann, największy pod względem obrotów w całej
Skandynawii. Na trójkątnym placyku przed Stockmannem trudno nie
zauważyć Pomnika Trzech Kowali z 1932 roku. Figury z brązu stoją
na granitowej podstawie. Pomnik jest popularnym miejscem spotkań.
Patrząc na trzech imponujących golasów trudno nie zachwycić się
liberalnością helsińczyków, a zwłaszcza helsińskich matek. Koło
Teatru Szwedzkiego skręciliśmy w lewo, w jedną z dwóch równoległych
ulic ograniczających zielony park-deptak zwany Esplanadi. To taka
Rambla w miniaturze, tyle że zieleńsza i mniej zatłoczona. Na Esplanadi
znajdują się piękne bogate klomby kwietne, pomniki (poetów Eino
Leino z 1953 i Johana Ludviga Runeberga z 1885) oraz rzeźby artystów
Gunnara Finne (Taru ja Totuus, 1932) oraz Viktora Janssona, ojca
pisarki Tove (dwie małe fontanny - Leikki i Hei vaan, 1940). We
wschodniej części parku znajduje się restauracja Kappeli, istniejąca
od 1867, oraz scena muzyczna. Zaraz obok, na placu Kauppatori stoi
dumnie Havis Amanda. Dzieło Ville Vallgrena powstało w 1906 w Paryżu
i dwa lata później zostało umieszczone na Kauppatori czyli Placu
Targowym. Fontanna z brązu w stylu Art Nouveau jest ustawiona na
granitowej podstawie. Urocza syrena, przedstawiona w ludzkim wcieleniu,
bez ogona, otoczona przez ryby i lwy morskie. Podobno pozowała do
niej paryska 19-latka. Oryginalnie zwana po prostu Merenneito czyli
Syrena, szybko dorobiła się nieoficjalnego miana Havis Amanda czyli
w szwedzko-łacińskiej mieszance - Ukochana Morza. Według koncepcji
autora symbolizuje narodziny Helsinek. Pierwotnie krytykowana za
eksponowanie kobiecej nagości (hmm... a męska to im nie przeszkadza...),
zyskała jednak akceptację, a nawet aprobatę. W Noc Walpurgii miejscowi
studenci zgodnie z tradycją wkładają jej na głowę studencką czapeczkę,
choć w ostatnich latach robią to oficjalnie i zgodnie z prawem,
przy pomocy dźwigu.
Za fontanną zaczyna się Kauppatori - plac targowy nie tylko z nazwy.
Dziesiątki małych zadaszonych stoisk, sprzedających pamiątki, ryby,
kwiaty i owoce, a wśród nich lakkę czyli moroszkę. Ryneczek stoi
na samym brzegu Bałtyku, w bliskim sąsiedztwie przystani białej
floty, kursującej na sąsiednie wysepki. Nieco dalej, w porcie, cumują
ogromne promy i wycieczkowce. Między straganami stoi Kamień Carycy
(Keisarinnankivi), najstarszy pomnik w mieście, z 1835. Upamiętnia
wizytę carycy Aleksandry Fiodorowny, która wraz z mężem carem Mikołajem
I w 1833 roku odwiedziła Helsinki, by obejrzeć budowę nowego centrum
miasta. Obelisk z czerwonego granitu wieńczy kula z brązu z dwugłowym
rosyjskim orłem. Pomnik stoi w miejscu, w którym cesarska para zeszła
na ląd z parowca Iżora.
Jeszcze dalej na wschód leży sąsiednia wysepka Katajanokka, na którą
można przejść mostem. Znajduje się na niej inna rosyjska pozostałość
- prawosławny Sobór Uspienski (Uspenskin katedraali) z 1868, największy
sobór Europy zachodniej. Wewnątrz można podziwiać piękny ikonostas,
niestety wydzielone dla zwiedzających miejsce nie pozwala na dobre
zdjęcia. Ponieważ sobór jest położony na wzgórzu, z placu przed
nim roztacza się rozległy widok. Za soborem leży nieduży parczek,
od niedawna noszący imię Tove Jansson. Podobno jako dziecko mieszkała
i bawiła się w pobliżu. W parku znajduje się rzeźba Viktora Malmberga
Vedenkantaja (Niosąca wodę) z 1923.
Ponieważ wyspa Katajanokka jest dość rozległa, nie zagłębialiśmy
się w nią, lecz z parku zawróciliśmy ponownie ku centrum. Minęliśmy
wielki imponujący budynek z 1900 roku, mieszczący dawniej magazyny
portowe i służby celne (obecnie jest chyba wynajmowany, bo mieści
dużo różności). Obok, na nabrzeżu, stoi SkyWheel - helsińskie Oko
czyli 40-metrowe koło widokowe. Sfotografowane tylko z dołu, niestety.
Następnie przeszliśmy na północny brzeg wysepki, by przysiąść na
piwo / lonkero w jednym z lokali wzdłuż Kanavaranta, mieszczących
się w XIX-wiecznych byłych magazynach z czerwonej cegły. Tuż obok
przy nabrzeżu cumują jachty z różnych krajów, w tym znajomy kadłub
z równie znajomym znakiem na burcie: Zwiezda z Sankt-Petersburga.
Nieco dalej przyciągnął naszą uwagę pomost ze starymi drewnianymi
żaglowcami, więc przeszliśmy z powrotem na "stały ląd"
i poszliśmy wzdłuż Pohjosranta ("północne wybrzeże") ku
pirsowi Halkolaituri, żeby przyjrzeć się z bliska. Wzdłuż Pohjosranta
stoi kilka pięknych budynków, w tym pod nr 4 neorenesansowy Standertskjöldin
Talo (dom szlacheckiego rodu Standertskjöld) z 1885 roku (co widać
na wiatrowskazie). Z nabrzeża przy Pohjosranta dobrze widać dalszą
część nabrzeża Katajanokka z zacumowaną przed Ministerstwem Spraw
Zagranicznych flotą lodołamaczy.
Z nabrzeża zawróciliśmy w głąb lądu, ulicą Aleksanterinkatu. Jest
to jedna z większych i ważniejszych ulic, która zaczyna się właśnie
przy nabrzeżu koło Pałacu Prezydenckiego, a kończy przy domu towarowym
Stockmann. Ulicę nazwano ku czci cara Aleksandra I. Znajdują się
przy niej najstarsze kamienice Helsinek, w tym kamienica Sederholma
(Sederholmin Talo, obecnie Muzeum Miejskie) z 1757. Centralnym miejscem
ulicy i całego centrum miasta jest Plac Senacki (Senaatintori).
Pośrodku placu stoi pomnik Aleksandra II, cara Rosji i Wielkiego
Księcia Finlandii. Autorami są Walter Runeberg i Johannes Takanen.
Sama postać cara jest projektu Takanena, zaś Runeberg zaprojektował
zgromadzone u stóp cara alegorie, wśród których wyróżnia się dziewczyna
w niedźwiedziej skórze. Jej bliźniaczka towarzyszy poecie Runebergowi
(ojcu Waltera) na jego pomniku przy Esplanadi. Konkurs na pomnik
rozpisano po zabójstwie cara w 1881, a odsłonięcie nastąpiło w 1894.
Jak większość helsińskich pomników, ten też jest z brązu na granitowej
podstawie. Całkowita wysokość pomnika to prawie 11 metrów. Od dolnej
części placu prowadzą w górę schody, u szczytu których stoi górująca
nad całością luterańska katedra (Tuomiokirkko) z I połowy XIX wieku.
Fasada katedry może wydawać się znajoma - była wzorowana na Isaakijewskim
Soborze z Sankt-Petersburga. Jej fundatorem był car Mikołaj I i
do 1917 roku kościół był pod wezwaniem św. Mikołaja. Katedra jest
neoklasycystyczna, zbudowana na planie greckiego krzyża. Schodząc
od katedry na plac trzeba uważać - schody zostały tak zaprojektowane,
że widać je dopiero kiedy stoi się prawie na pierwszym stopniu.
Można za to na nich bardzo wygodnie posiedzieć, co chętnie robią
zarówno turyści, jak miejscowi. Dwa pozostałe boki placu zajmują
dwa bardzo podobne budynki w stylu klasycyzmu skandynawskiego. Ten
po lewej (patrząc od strony katedry) to dawny Senat, obecnie siedziba
premiera Finlandii, po prawej zaś stoi gmach Uniwersytetu Helsińskiego,
najstarszego w kraju. Obok niego - Narodowa Biblioteka Finlandii.
Z Placu Senackiego poszliśmy wzdłuż Aleksanterinkatu. Jest ona dość
wąska, przez co wysokie budynki o ciemnych fasadach stojące po obu
stronach sprawiają lekko przytłaczające wrażenie. Style budynków
są mocno pomieszane, nowoczesne przeszklone biurowce sąsiadują ze
starymi kamienicami o fasadach zdobionych płaskorzeźbami. Moją uwagę
przyciągnął neorenesansowy budynek pod nr 36, była siedziba Union
Bank of Finland. Zaprojektowany przez Gustafa Nyströma, zbudowany
w 1898, o fasadzie wyłożonej pociętym granitem i zastanawiających
chwilami płaskorzeźbach nad oknami. Po przeciwnej stronie ulicy,
przy Aleksanterinkatu 11, znajduje się wielki sklep z upominkami
My o My Summer Garage, czynny tylko latem i sprzedający wyroby 80
fińskich producentów i projektantów. Niektóre z nich także co najmniej
oryginalne.
Skręciliśmy w prawo w Mikonkatu, kierując się ku dwóm pomnikom z
mojej listy do zlokalizowania. Ulica doprowadziła nas do placu Rautatientori
(czyli Dworcowego) tuż obok dworca głównego. Stoi na nim brązowy
pomnik Aleksisa Kivi, autorstwa Wäinö Aaltonena, odsłonięty w 1939.
Kivi jest autorem pierwszej powieści napisanej po fińsku - "Seitsemän
veljestä" ("Siedmiu braci", 1870). Za pomnikiem,
przy Vilhonkatu stoi jeszcze jeden ciekawy budynek - Fiński Teatr
Narodowy. Onni Tarjanne zaprojektował go w 1902 w stylu narodowego
romantyzmu. A jeszcze dalej zaczyna się park Kaisaniemi, a w nim
kolejna rzeźba Viktora Janssona. Convolvulus (1931) to jedna z trzech
rzeźb przedstawiajacych młode kobiety, do których pozowała mu córka,
przyszła pisarka i twórczyni Muminków - Tove Jansson. Convolvulus
to łacińska nazwa powoju polnego, a rzeźba ma symbolizować nadejście
północnej wiosny.
15 sierpnia, wtorek, był ostatnim dniem pobytu w Helsinkach. Z racji
strajku na kolei przyszła - nomen omen - kolej na autobus. Autobus
do ZOO. Helsińskie ZOO (Korkeasaaren eläintarha) mieści się, jak
wiele innych rzeczy w tym mieście, na wyspie. Wysepka Korkeasaari
jest dostępna zarówno z lądu, jak z i od strony wody (kursuje do
niej prom z rynku Kauppatori). Wybraliśmy drogę lądową. Jazda autobusem
nr 16 zajęła około pół godziny, a trasa była interesująca - dzielnicą
Kruununhaka, wzdłuż brzegu (z widokiem na piękną marinę przy moście
prowadzącym na wysepkę Tervasaari), przez most do Merihaka, koło
elektrowni Hanasaari. Kiedy w Kalasatama skręciliśmy w prawo na
most prowadzący na wyspę Kulosaari, widać było wyraźnie, choć z
daleka, katedry w centrum. Taka widoczność jest tylko nad morzem!
Kolejny most i jeszcze mniejsza wysepka Mustikkamaa, a na niej przystanek
końcowy, przed mostem prowadzącym na Korkeasaari. Sądzę, że gdybym
mieszkała w Helsinkach, polubiłabym jazdę autobusem...
Założone w 1889, Korkeasaaren eläintarha jest jednym z najstarszych
ogrodów zoologicznych świata. Galeria zwierzakowa jest do obejrzenia
w Rozmaitościach.
Dodam, że zwiedzanie było wyjątkowe, bo połączone ze spacerem po
spokojnej skalistej wyspie z rozrzuconymi pośród zieleni drewnianymi
domkami o koronkowej architekturze. Tym niemniej nie zabrało nam
ono całego dnia i ponownie znaleźliśmy się po południu w centrum.
A więc znowu obiad w Forum i znowu spacer do Kauppatori. Tym razem
przecięliśmy Esplanadi i ruszyliśmy wzdłuż wybrzeża na południe.
Przy Eteläranta ("południowym wybrzeżu") stoi Vanha Kauppahalli
czyli Old Market Hall, zabytkowy budynek galerii handlowej z 1889
roku, najstarszy sklep w mieście. Zaprojektował go Gustaf Nyström.
Dziś nadal pełni rolę handlową, choć został gruntownie odnowiony
kilka lat temu.
Chcieliśmy obejrzeć wielkie promy i wycieczkowce przy nabrzeżu,
ale wystraszyły się naszych aparatów i ile ich było - wszystkie
naraz odpłynęły...
Na pobliskim wzgórzu leży park Tähtitorninvuoren puisto, a w nim
obserwatorium astronomiczne helsińskiego uniwersytetu. Budynek według
projektu Engela powstał w 1834 i był bardzo nowoczesny na swoje
czasy. Ulica prowadząca do obserwatorium nazywa się według mapy
Kopernikuksentie i planowałam uwiecznić to polonicum, ale niestety
nie znalazłam żadnej tabliczki.
Idąc dalej natknęliśmy się na ciekawą fasadę kościoła misyjnego
(Lähetyskirkko) z 1900 i siedziby Fińskiej Ewangelickiej Misji Luterańskiej
przy Tähtitorninkatu 18, organizacji powstałej w połowie XIX w.
w celu pomocy krajom afrykańskim.
Ponieważ w centrum Helsinek idąc na południe nie zajdzie się daleko,
marsz doprowadził nas po 10 minutach do wybrzeża. I to nie byle
gdzie, a do placyku Kompassitori z kolejną piękną mariną. Niestety
tak się zapatrzyłam na jachty, że nie uwieczniłam róży wiatrów dekorującej
plac. Ruszyliśmy spacerem wzdłuż brzegu na wschód, z zamiarem obejścia
cypla i powrotu do portu wycieczkowego. Ze ścieżki spacerowej dobrze
widać było najbliższe wysepki - północną i południową Uunisaari,
Harakka i Särkkä, a gdzieś za nią, niewidoczne, leżały wyspy tworzące
Twiedzę Fińską Suomenlinna. Twierdzę można zwiedzać i na pewno to
zrobię, jeśli wrócę kiedyś do Helsinek. Po obejściu cypla otworzył
się widok na dwie wysepki Luoto i Valkosaari, połączone jachtowym
pirsem i ozdobione malowniczymi domkami. Drewniana willa z czerwonym
dachem na Luoto to projekt Lindqvista z 1898, obecnie restauracja.
Dom o zielonym dachu na sąsiedniej Valkosaari to także luksusowa
restauracja, zaprojektowana przez Estlandera i Zettergrena, zbudowana
w 1900. Wyspa jest siedzibą jachtklubu NJK od 1885, a willa poza
funkcją "kambuza" szczyci się też kolekcją historycznych
pamiątek klubowych. Niestety wszystkie te informacje pochodzą z
internetu - na posiłek w takim miejscu (z doliczoną ceną przewozu
promem) nie mogliśmy sobie pozwolić.
Na nabrzeżu naprzeciwko Luoto stoi Pomnik Pokoju (Rauhanpatsas).
Autorem jest Essi Renvall, odsłonięcie miało miejsce w 1968. Pokój
ma kształt dziewczyny z brązu, a inskrypcja w 3 językach wyjaśnia,
że chodzi konkretnie o pokój między Finlandią a Związkiem Radzieckim.
Za pokojową panną nabrzeże przybiera bardziej industrialny charakter,
bo zaczyna się teren helsińskiego portu z terminalami największych
linii promowych (m.in. Silja i Viking), część z których cumuje także
przy przeciwległym brzegu kanału portowego.
I tak zatoczyliśmy koło, wracając do Esplanadi. Pożegnalne piwo
/ lonkero wypiliśmy w dziwnym lokalu Shanghai Cowboy przy Mikonkatu.
Z ogródka mieliśmy widok na jeszcze jeden z ciekawych domów stojących
przy Aleksanterinkatu. Granitowy budynek firmy ubezpieczeniowej
Pohjola przy Aleksanterinkatu 44 został zaprojektowany przez Eliela
Saarinena w 1901 roku w stylu narodowego romantyzmu. Motywy płaskorzeźb
i dekoracji z granitu, steatytu i serpentynu czerpią z przyrody
i fińskiego folkloru (Pohjola to mityczna północna kraina z Kalevali).
Główny portal jest autorstwa Hildy Flodin i przedstawia motywy z
Kalevali oraz niedźwiedzie - symbol firmy.
Jedyne ujęcia z 16 sierpnia to oświetlone wschodzącym słońcem okolice
lotniska Vantaa o 6-tej rano.
Na ostatnich zdjęciach widać czym się żywiłam poza lonkero. Udało
mi się znaleźć lokalne piwo pale ale. Pyszne serki Bonjour, które
dawno temu zniknęły z polskich półek sklepowych, w Finlandii czują
się świetnie i jest ich ogromny wybór. A poza tym cóż, lakka. W
dżemie i w płynie ;)
Na zakończenie relacji z Dortmundu było o nosorożacach, wypada więc
tu wspomnieć o fokach, choć więcej je dzieli niż łączy. Foki nie
są komercyjne. To część obchodów tegorocznego 100-lecia niepodległości
Finlandii. W ramach akcji HejHylje! 40 artystów stworzyło autorskie
projekty 2-metrowych fok, które w głównym dniu obchodów (12 czerwca)
zgromadzono na Placu Senackim, a następnie rozproszono po mieście,
aby mieszkańcom i turystom przypominały o konieczności chronienia
Bałtyku. Jak widać Córka Bałtyku dba o rodzinę :)
|